Producentom nie będzie się już chciało pracować nad swoimi firmowymi silnikami?
Być może dla niektórych będzie to zaskakujące, ale charakterystyczny warkot silników w sportowych samochodach nie jest do końca dziełem przypadku. Producenci przykładają do dźwięku silników nie mniejszą wagę niż do wyglądu samochodu.
Przy projektowaniu silnika Lexusa LFA skorzystano z pomocy inżynierów Yamahy – firmy produkującej instrumenty muzyczne. Pewnie nie tylko dlatego, że Yamaha miała już wcześniej doświadczenie z silnikami Formuły 1. Kiedy zaś Ferrari w modelu z silnikiem z przodu, miało opracować specjalny system rur, kierujących niewielką ilość dźwięku jednostki napędowej do kabiny samochodu.
Bo dźwięk silnika ma ogromne znaczenie, gdy mowa o samochodzie sportowym, który ma dostarczać emocji podczas jazdy. Producenci supersamochodów twierdzą, że dźwięki ich autorskich silników są nie do podrobienia. Ale kiedy ukaże się np. w pełni elektryczny silnik Ferrari, to czy będzie on generował dźwięk charakterystyczny wyłącznie dla Ferrari?
Linkin Park pomaga Mercedesowi w opracowaniu dźwięku silnika elektrycznego
Dźwięki silników elektrycznych nie będą wynikać z szumu zaciąganego powietrza, pracy elementów mechanicznych i układu wydechowego. Będą wynikać raczej z pracy programistów, muzyków i speców od komputerowej obróbki dźwięku. Trudno jest mi sobie wyobrazić, że ich dzieła będą niepodrabialne i charakterystycznie wyłącznie dla jednej marki.
Ale może się mylę? Mercedes-AMG ogłosił już jakiś czas temu, że przykłada ogromną wagę do dźwięku silnika, nawet wtedy, gdy jest to silnik elektryczny. Dlatego niemiecki koncern podjął w tym zakresie współpracę z zespołem Linkin Park, który ma im pomóc w opracowaniu brzmienia elektrycznego silnika, które będzie jedyne w swoim rodzaju.
Ale jeśli się nie mylę, warstwa dźwiękowa silników elektrycznych będzie mogła powstawać w całkowitym oderwaniu od… no cóż, samych silników. Jednostki napędowe będą mogły być dostarczane prosto z Chin, a charakterystyczne dźwięki będą nadawane przez europejskich bądź amerykańskich producentów na etapie swoistej „postprodukcji”. A to może spowodować, że koncernom samochodowym będzie trudniej o motywację do tworzenia autorskich projektów.
Samochody sportowe, które kiepsko się sprzedają. Kultowe modele mogą zniknąć z rynku