Pod koniec grudnia ubiegłego roku kolumbijski Departament Przemysłu i Handlu (SIC) opowiedział się po stronie lokalnego operatora taksówek Cotech w sporze z Uberem i nakazał wstrzymanie pracy Ubera w kraju.
Teraz ten sam organ zdecydował, że Uber może oferować swoje usługi w Kolumbii jedynie do 31 stycznia 2020 roku. Oficjalnie jest to pokłosie orzeczenia sądu, w którym stwierdzono naruszenie przepisów transportowych i zasad konkurencji.
„SIC ustaliło, że Uber świadczy indywidualne usługi publicznego transportu pasażerskiego, tworząc ofertę i świadcząc określone usługi użytkownikom. Narusza to zasady rządzące rynkiem, stwarza znaczącą przewagę rynkową i powoduje odpływ klientów Cotech” – głosi oświadczenie SIC.
Nieoficjalnie mówi się już o mocno wątpliwych okolicznościach i działaniach miejscowego związku taksówkarzy, który rzekomo naciskał na kolumbijski rząd, dając gwarancję powstrzymania się od protestów antyrządowych w zmiana za zablokowanie Ubera.
A kolumbijscy taksówkarze nie przebierają w środkach. Oto sytuacja na jednej z autostrad.
Y aún así deciden sacar a Uber del país.. #Ubercolombia #UberNoTeVayas https://t.co/BazY5gignX
— Alejandro Cañón (@NuevoTuitter) 12 stycznia 2020
Według lokalnych mediów Uber natychmiast po ogłoszeniu decyzji SIC odwołał się do Sądu Najwyższego Kolumbii, nazywając orzeczenie sądu „arbitralnym”. W kraju pracuje dla niego ponad 88 tysięcy kierowców.
Uber był pierwszą firmą, która zaoferowała w tym kraju innowacyjną i godną zaufania alternatywę dla tradycyjnych taksówek. Dzisiaj, sześć lat później, Kolumbia okazuje się pierwszym krajem na kontynencie, który zamknął przed tą technologią drzwi.
źródło: benchmark.pl