Tomasz Gollob: Mój złamany kręgosłup, śmierć Lonka i 15-letniej dziewczynki. To wina organizatorów

Tomasz Gollob: Mój złamany kręgosłup, śmierć Lonka i 15-letniej dziewczynki. To wina organizatorów

Gollob 5 (800 x 533)

Podaj dalej

Tomasz Gollob od 23 kwietnia 2017 roku walczy o powrót do zdrowia po ciężkim wypadku, jakiemu uległ  podczas treningu motocrossowego w Chełmnie. W trakcie pamiętnego zdarzenia uszkodzeniu uległa klatka piersiowa, płuca oraz przede wszystkim kręgosłup.

Legendarny żużlowiec do dziś zmaga się ze skutkami tamtego wypadku. Jak sam mówi niepełnosprawność to nic, ale kłopot zaczyna się wówczas, gdy zniszczenia w organizmie są tak duże, jak u niego. Towarzyszący ból z tym związany bywa czasem nie do zniesienia. Kiedyś Gollob mówił o swoim wypadku, jako o nieszczęśliwym zdarzeniu. Teraz w rozmowie z Dariuszem Ostafińskim na łamach WP Sportowych Faktów patrzy na to wszystko zupełnie inaczej.

Tomasz Gollob: W motocrossie nie ma pojęcia nieszczęśliwego przypadku. W tym sporcie wszystko bierze się z czegoś. Coś nie gra, jeśli ja łamię sobie kręgosłup, jeśli Łukasz Lonka, najlepszy motocrossowiec, umiera na torze, jeśli to samo dzieje się z młodą, 15-letnią dziewczynką, która miała wypadek w Lipnie. Najłatwiej powiedzieć, to był nieszczęśliwy wypadek. Prawda jest taka, że na takie rzeczy pracuje się złym przygotowaniem toru.

Lepsze tory

Zdaniem najlepszego żużlowca w historii Polski, jeżeli organizatorzy nie będą lepiej przygotowywać torów, wciąż będzie dochodziło do tragicznych zdarzeń  w motocrossie.

Tomasz Gollob: Według mnie takie rzeczy biorą się z niedociągnięć torowych, których nie powinno być. Organizator nie powinien zakładać, że każdy ma hamulce i głowę, bo sport to rywalizacja i tu często te hamulce puszczają. Jeździmy bardzo szybko, a tory są takie, jak były w latach PRL-u. Przy dużo szybszych motocyklach coś należało zmienić w infrastrukturze. Jak nie ma przeciwwagi, to dzieją się takie rzeczy, jak ze mną, czy z Łukaszem Lonką. Sto razy przejechał bardzo szybko dany odcinek, ale sto pierwszy raz okazał się pechowy. A tą dziewczynę w Lipnie puszczono na trudny odcinek nazywany Saharą. Nie wolno takich rzeczy robić. Nie można pozwalać osobom z małym doświadczeniem jeździć na takich trudnych trasach. Ona dopiero się uczyła, należało dostosować trasę do jej umiejętności. Poza wszystkim zwyczajnie uważam, że w niebezpiecznych sportach motorowych organizator powinien zrobić wszystko, żeby po skończonej imprezie móc powiedzieć, że zadbał o każdy detal.

Zanim Gollob uległ wypadkowi planował m.in. wziąć udział w Rajdzie Dakar.

Przeczytaj również

Redakcja WRC News

Redakcja WRC News