Świat pasjonatów motoryzacji jest pogrążony w głębokiej żałobie. Kultowe Ferrari F40 doszczętnie spłonęło na ulicach Monako.
Takie obrazki bolą tym bardziej, że ten historyczny supersamochód, który zbudowano na uczczenie 40-lecia marki z Maranello, jest już absolutnym unikatem. Nie dziwi więc, że jeden z 1310 egzemplarzy udało się spotkać w bogatej dzielnicy Monte Carlo.
Niestety wszyscy byli bezradni, Ktoś nawet próbował z balkonu gasić pojazd wężem ogrodowym! Jednak jego strumień ledwo docierał do pojazdu, który był już silnie trawiony przez ogień. Przy tak rozprzestrzenionych płomieniach nie pomogą proste środki.
Na nagraniach słychać w tle syreny straży pożarnej. Choć z jej interwencji jest tylko jedno zdjęcie, to należy rozumieć, że z conajmniej połowa auta jest kompletnym złomem. Zwłaszcza z tyłu, gdzie znajdował się ręcznie montowany 2,9-litrowy silnik V8, który seryjnie legitymował się mocą 478 KM.
Żadnym pocieszeniem w takiej sytuacji nie są ubezpieczenia, bowiem zakup innego F40 w znakomitej kondycji graniczy często z cudem. Ostatni model wyprodukowany za życia Enzo Ferrari to ikona supersamochodów przełomu lat 80′ i 90′. Takie auta nie tracą na wartości, a zakup za mniej niż 3 mln złotych uznaje się za sukces.