Były kierowca Formuły 1, Timo Glock stanął po Grand Prix Australii w obronie Roberta Kubicy. Niemiec podkreśla, że należy być bardzo ostrożnym przy wyciąganiu jakichkolwiek wniosków na temat tego, co wydarzyło się w minioną niedzielę na torze Albert Park.
Serwis „Auto Bild”, na którego łamach ukazały się słowa Glocka, określił powrót Polaka do królowej motorsportu jako najbardziej spektakularny od czasu come backu legendarnego Michaela Schumachera.
Kubica otrzymał brawa od kolegów w trakcie konferencji prasowej
Niemiecki portal przypomina jednak, że powrót najlepszego kierowcy w historii F1 do ścigania okazał się wielkim rozczarowaniem.
Podobnie jak wielu krytykowało Schumachera za powrót do stawki i rozmienianie swojej kariery na drobne, bo za kierownicą Mercedesa nie potrafił kompletnie się odnaleźć, tak teraz dostaje się Kubicy. Polak za kierownicą Williamsa dojechał do mety na ostatniej pozycji.
Robert Kubica: Niczego nie żałuję i opuszczam Australię szczęśliwy
Do zwycięzcy Kubica stracił aż 3 okrążenia. W obronie krakowianina postanowił stanąć Timo Glock – były kierowca F1 i kolega Polaka z BMW Sauber, a aktualnie ekspert stacji RTL.
Niemiec przypomniał po wyścigu, że kierowcy startujący z ostatnich rzędów bardzo często są dublowani, a do płynnego przepuszczania innych potrzebne są lusterka. Tymczasem Kubica stracił już jedno na samym początku wyścigu, co znacznie utrudniło mu schodzenie z toru jazdy szybszych rywali.
Timo Glock: Patrzyłem dokładnie na czasy. Momentami Kubica był na poziomie Russella. Trzeba być bardzo ostrożnym przy wyciąganiu wniosków. Wiem to z własnego doświadczenia. Gdy prowadzisz tak kiepski samochód, to wszystko zależy od tego, w którym fragmencie toru się znajdujesz. Od tego, gdzie jesteś dublowany, ile czasu stracisz na takim manewrze. Ale też oczywiste jest to, że jazda jedną ręką w porównaniu do prowadzenia dwoma jest mankamentem w przypadku Kubicy.
źródło: sportowefakty.wp.pl