Hansjorg Gemmingen to człowiek odpowiedzialny za to szaleństwo.
Początkowo był on posiadaczem Tesli Roadster pierwszej generacji, do której 7 lat temu do jego kolekcji dołączyła Tesla Model S P85. Hansjorg z całą pewnością musi lubić jazdę elektrycznymi samochodami, bowiem to nie pierwszy taki rekord w jego wykonaniu.
Wcześniej ustanowił rekord za kierownicą Tesli Roadster wynoszący 620 000 km. Dla porównania, średni czas życia sportowego samochodu wynosi mniej więcej połowę tego przebiegu.
A pomyśleć, że mógł wysłać ją w kosmos
Na tę chwilę jego Model S P85 przekroczył już barierę 900 000 km i zbliża się do okrągłego miliona. Jednakże, w samochodzie zamontowano już drugi zestaw baterii. Czy można uznać to za odpowiednik wymiany silnika spalinowego? To nie do końca idealny pomysł dla zaledwie 7-letniego samochodu, jednak na jego korzyść działa ogromny przebieg.
@gem8mingen, do you have an update for your roadster? pic.twitter.com/xEmbcdauMc
— Tesla High Mileage Leaderboard (@TeslaMiles) July 14, 2019
Właściciel powinien cieszyć się, że w trakcie swojego żywota jego Tesla nie zapaliła się. Mimo nadziei internetowych napinaczy.
Jest jeszcze kolejna Tesla z bardzo dużym przebiegiem. Pochodzący z 2016 roku Model X 90D, którego licznik aktualnie zatrzymał się na 598 282 km. Wszystkie te kilometry zostały jednak pokonane na tej samej baterii. Co więcej, jej poziom zużycia wynosi zaledwie 13%, co będzie stanowiło lepszy wynik od prawdopodobnie wszystkich samochodów spalinowych.
Właściciel pochwalił się też, że w trakcie 3 lat użytkowania Tesla przewiozła 7000 pasażerów. To sugeruje, że świetnie spisałaby się w roli taksówki.
Czy tak duże przebiegi pokonywane za kierownicą Tesli potwierdzają ich niezawodność? Czy takie liczby robią na was jakiekolwiek wrażenie?