Ma 840 koni mechanicznych, sprint od 0 do 100 km/h zajmuje mu 2,3 sekundy, a wyścig na 1/4 mili pokonuje w 9,65 sekundy z prędkością ponad 220 km/h. I nazywa się Demon.
Nie da się ukryć, że to jedna z najbardziej trafnych nazw samochodu, o jakiej słyszeliśmy w ostatnich miesiącach.
11 kwietnia w Nowym Jorku Dodge zaprezentował swoje najnowsze dziecko – 2018 Challenger SRT Demon, przygotowaną pod drag-racing odmianę już dość mocno napompowanego SRT Hellcat.
– Chcieliśmy zbudować samochód przygotowany do NHRA (National Hot Rod Association), a nie PTA (lokalna) – przyznaje Tim Kuniskis podczas oficjalnej prezentacji. Oto on: 2018 Dodge Demon.
– Demon nie jest tylko zmodyfikowanym i stuningowanym samochodem, który już istniał – wyjaśnia Kuniskis. – Wziąć Hellcata i uczynić go szybszym byłoby bardzo łatwe. Nie chcieliśmy jednak tego robić.
Przed prezentacją w kuluarach mowiło się o tym, że Demon nie będzie miał foteli dla pasażerów. Żadnych. I wiecie co? To była prawda. Można jednak zamówić je jako wyposażenie dodatkowe. Cena? 1 dolar. Potrzebujesz siedzenia z tyłu? 1 dolar. Ale i tak nikogo tam nie zmieścicie. Na liście wyposażenia jest też nagłośnienie Harman/Kardon, jednak nie poznaliśmy jeszcze jego ceny. Skoro fotel kosztuje dolara, to takie nagłośnienie powinno być warte około trzech?
Czas na liczby: 840 koni mechanicznych, 770Nm – to najmocniejszy samochód produkcyjny z silnikiem V8. Sprint do 100 km/h trwa oszałamiające 2,3 sekundy, a do 160 km/h 5,1 sekundy.
Niestety, szansa na to, że zobaczymy Demona na ulicach jest stosunkowo niewielka. Dodge zbuduje na amerykański rynek tylko 3000 takich diabłów, natomiast w 2018 300 egzemplarzy trafi do Kanady.