Fabryki samochodów zaczynają „wyrastać” w Afryce jak grzyby po deszczu. Największe światowe marki coraz częściej produkcję przenoszą właśnie tam.
Z atrakcyjną ofertą wyszła niedawno Ghana, która zaoferowała aż 10-letnią ulgę podatkową dla tych producentów, którzy będą tam budować całe samochody. Tworzenie podzespołów będzie objęte redukcją podatków na okres 5 lat. Z tej oferty skorzystają Volkswagen i Nissan. Podobny ruch rozważa Renault, a kilka miesięcy temu Toyota i Suzuki zapowiedziały utworzenie spółki joint venture właśnie w Ghanie.
Tym samym była brytyjska kolonia goni Republikę Południową Afryki, w której fabryki otworzyło 7 producentów, w tym VW, który jest tam obecny od 1951 r. Okazał się to ważny element ożywienia gospodarki RPA, dla której produkcja w branży motoryzacyjnej stanowi 7% PKP. Inne kraje także kuszą producentów. Volkswagen ma już fabryki take w Kenii (2016 r.), Nigerii (2015), Algierii (2017), a od ubiegłego roku także w Rwandzie.
Taki trend to nie jedynie zasługa ulg podatkowych. Afryka to także względnie tania siła robocza, a w połączeniu z często łatwiejszą logistyką – może stanowić konkurencję dla Azji, zwłaszcza Chin. To także mniejsze ryzyko konfrontowania się z niejasnym prawem oraz zjawiskiem kradzieży technologii, do której dochodzi w Państwie Środka.
Nowe samochody nie tylko na eksport
Co ciekawe, Ghana chce nie tylko produkować nowe samochody, ale i zwiększyć ich liczbę na drogach swojego kraju. Państwo chce drastycznie podnieść cła na import aut, co ma ukrócić proceder sprowadzania uszkodzonych samochodów z Europy, przystosowanych do jazdy najtańszym kosztem. Ściągnięcie auta starszego niż 10 lat będzie całkowicie zakazane.