Zupełnie nie tak miał wyglądać weekend Grand Prix Niemiec w planach Williamsa. Poprawki jakie przygotował zespół były znaczące, ale nie odegrały żadnej istotnej roli w bolidzie. Samochód po zamontowaniu nowych części sypał się niemal jak domek z kart.
Polak przyznał, że w kwalifikacjach musiał jechać z nieodpowiednim balansem, żeby móc chronić części, które mogą zostać wykorzystane w wyścigu — o ile zostanie podjęta taka decyzja. Kierowca Williamsa odnosząc się do obecnej sytuacji zażartował dość wymownie, że inni musieliby jechać na trzech kołach, aby Williams mógł im dorównać. Powstałe elementy są, krótko mówiąc, niedopasowane.
Robert Kubica: Zespół wykonał dobrą robotę z wymianą podwozia, ale powiedziałbym, że wynik jest jaki jest. Mieliśmy większe nadzieje związane z poprawkami, że dzięki nim będziemy bliżej rywali. Nie byliśmy w stanie wydobyć wszystkiego z tych aktualizacji jakie mamy. Tak jak powiedziałem, nie dały one takich korzyści, jakie były zakładane. Zapominamy, że ścigamy się z innymi, a oni też się poprawiają. Jeśli my robimy krok naprzód, a oni też, to nie widać tych postępów. Nawet gdybyśmy zrobili dwa kroki, to nie byłoby wielkiej różnicy. W Formule 1 od zawsze tak było. Jeśli chcemy widzieć jakąś różnicę, to musimy robić trzy kroki do przodu za jednym razem.
Niedzielny wyścig dla fanów Williamsa zapowiada się tak jak wszystkie pozostałe w tym sezonie. Wiadomo, iż poprawki nie zdały egzaminu. Tylko zapowiadany deszcz może uatrakcyjnić rywalizację.