W Krakowie tamtejsza drogówka zatrzymała do kontroli pojazd, który miał niesprawna światła. W trakcie weryfikacji dokumentów okazało się, że w samochodzie doszło do cofnięcia licznika. I to na dość znaczącą skalę, bowiem aż o przeszło milion kilometrów.
Jeszcze miesiąc temu w trakcie przeglądu technicznego na stacji diagnostycznej stan licznika pokazywał 2 mln 8 tys. 533 km, a w chwili zatrzymania wskazywał on 993 tys. 892 km. Sprawdzenie drogomierza wykazało zatem, że różnica pomiędzy rzeczywistym przebiegiem pojazdu a stanem licznika odnotowanym w Centralnej Ewidencji Pojazdów wynosi ponad 1 milion 14 tys. kilometrów.
Kierowca tłumaczył się, że jest to pojazd służbowy, w którym szef zlecił wymianę drogomierza. Jeżeli taka sytuacja miała faktycznie miejsce wymiana licznika w pojeździe musi być odpowiednio udokumentowana. Można to zrobić tylko z powodu jego uszkodzenia lub w przypadku konieczności wymiany elementu z nim związanego. Właściciel musi następnie w ciągu czternastu dni stawić się w stacji kontroli pojazdów w celu dokonania odczytu drogomierza. Diagnosta wprowadza dane do bazy CEP i wydaje zaświadczenie.
Pokazał mu żeby jechał. Skierował go wprost pod nadjeżdżający pociąg
Policja będzie teraz weryfikowała informację, które przekazał kierowca. Za zmianę wskazania drogomierza lub ingerencję w prawidłowość jego pomiaru grozi od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Takiej samej karze podlega zarówno osoba, która cofa licznik pojazdu, jak i ta, która taką korektę zleca.