Kierowca Toyoty chciał wyminąć przedmiot, który leżał na drodze. Niestety ten manewr mu się nie udał i zakończył się tragicznie. Po dachowaniu samochodu zginął jadący w nim młody chłopak.
Policjanci wyjaśniają szczegółowe okoliczności tego wypadku. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że kierujący Toyotą jechał drogą S17 z żoną i wnuczkiem w kierunku Lublina.
W miejscowości Stara Dąbia zauważył leżący na jezdni przedmiot. Gdy w ostatniej chwili próbował go ominąć, stracił panowanie nad samochodem. Auto zjechało najpierw do lewej krawędzi jezdni, a następnie do prawej. Tam samochód wpadł na barierę energochłonną i dachował.
Niestety, siedzący z tyłu 14-latek zginął na miejscu. 59-latek oraz 61-letnia pasażerka trafili do szpitala. Kierujący był trzeźwy.