Czy wsparcie tak dużego partnera i reprezentowanie Orlen Teamu zmienia coś w twoim podejściu do rajdów?
Zmienia przede wszystkim tyle, że w końcu stać mnie, aby pojechać w tym rajdzie. Nie musisz pożyczać pieniędzy od babci, wujka, czy od dziewczyny i dopiero pojawiasz się na starcie. To nie jest też sytuacja, gdy masz jakiegoś małego sponsora, dzięki któremu stać cię na połowę rajdu, a resztę musisz wykładać sam, szczególnie, że dla osoby w moim wieku są to horrendalne koszty. Chciałbym też wspomnieć, że mamy też innych partnerów w tym projekcie jak KOWAX max for WELDING, WIRTUALNA POLSKA, AB FILM, RMF FM, 2Brally, Pirelli. Generalnie posiadanie tak dużego wsparcia, zresztą nie tylko finansowego ale i medialnego, to bardzo duży komfort psychiczny, ale też dodatkowa presja, bo ludzie z zewnątrz oczekują dobrych wyników. Jeździmy porządnym samochodem, który jest stworzony do robienia dobrych czasów, więc to naturalne. Podchodzę do tego jednak z dużym spokojem. Okej – Rajd Nadwiślański nie poszedł po mojej myśli. Z założenia miałem pojechać ten rajd wolno, ale ostatecznie wyszło tak, że walczyliśmy o podium. Głupi błąd zaprzepaścił szanse i sportowo jestem zły na siebie, jednak to nie zaważy na naszą przyszłość. Szkoda punktów i świetnego debiutu, ale przyjmujemy to na spokojnie. Potrzeba czasu, aby wjeździć się w taki samochód.
Żałujesz, że nie udało się tego wszystkiego załatwić dwa miesiące wcześniej i wystartować w Świdnicy?
Nie żałuję. To, czy wystartowałbym w Świdnicy, czy nie, w skali sezonu pewnie będzie miało jakieś znaczenie, bowiem punkty uciekły, ale w skali przyszłościowej nie ma to żadnego znaczenia. Najważniejsza dla mnie w tej chwili jest długotrwała współpraca z naszym sponsorem i żeby to utrzymać, musimy patrzeć w przyszłość, a nie tylko na to, co jest tu i teraz.