Igor Szmidt28.05.2019

Testujemy SEAT-a Aronę wspólnie z Magdaleną Misiarz na Dolnym Śląsku

Przejdź do dyskusji

Testujemy SEAT-a Aronę wspólnie z Magdaleną Misiarz na Dolnym Śląsku

W połowie maja spotkaliśmy się z Magdaleną Misiarz, zwyciężczynią klasy PRO1 2. rundy Tarmac Masters – Rally Kipard i wybraliśmy się na odcinki dawnego Rajdu Polski, by sprawdzić jak w rękach profesjonalisty sprawdzi się najmniejszy w gamie SEAT-a SUV – Arona. Szczęśliwie, był to jeden z niewielu majowych dni, w trakcie których mogliśmy w pełni nacieszyć się słońcem i czekającą za chmurami wiosną.

Polska prezentacja SEAT-a Arony miała miejsce pod koniec roku 2017 w mieście wolności, Gdańsku. Prezentacja na nadbałtyckich trasach była częścią premiery nowego crossovera. Arona, zanim na dobre pojawiła się na naszych drogach, rozgrzała już swoimi umiejętnościami oraz wyjątkowym designem tych, którzy mieli okazję spotkać ją podczas jazd demonstracyjnych w Trójmieście. Auto podbiło gdańskie ulice, udowadniając swoje nieprzeciętne możliwości na zatłoczonych arteriach miasta czy jego szutrowych obrzeżach.

– Arona to kwintesencja nie tylko Barcelony, swojego rodzinnego miasta, ale i kolejny, duży krok w rozwoju oferty SEAT-a – mówił Jakub Góralczyk, kierownik ds. PR marki SEAT. – Gdańsk to doskonałe miejsce do jego polskiej prezentacji. Ci, którzy mieli przyjemność zobaczyć ją jako pierwszą na żywo, mogli przekonać się o prawdziwie hiszpańskim temperamencie auta oraz przyjrzeć się lepiej designowi. Mamy nadzieję, że ten pierwszy kontakt zachęci do wizyt w salonach oraz sprawdzenia dodatkowo jego technologii w praktyce. 

My zdecydowaliśmy się zabrać małego hiszpańskiego crossovera na południe Polski, gdzie na trasach dawnego Rajdu Polski w okolicach Sobótki jego możliwości sprawdziła Magdalena Misiarz. Zawodniczka korzystająca na codzień z Hondy Civic nie mogła wyobrazić sobie lepszego rozpoczęcia sezonu, od czego rozpoczynamy naszą rozmowę. W swoim 30. starcie w karierze zwyciężyła w klasie PRO1 w Rally Kipard, a wcześniej finiszowała na drugim miejscu w otwierającym sezon Rally Ireco Motorsport. – Na pierwszym rajdzie brałabym ten wynik w ciemno, a drugi przeszedł moje najśmielsze oczekiwania – opowiada w trakcie wizyty na myjni, która po 200 kilometrach SEAT-eam Arona na autostradzie była niezbędna. – Nie spodziewałam się zwycięstwa i myślę, że były to jedne z lepszych zawodów w mojej karierze ze względu na to, że wygrałyśmy wszystkie odcinki specjalne. Myślę, że możemy być z tego dumne.

Chwilę później Magda siedzi już za kierownicą SEAT-a i wyrusza w trasę do Sobótki, gdzie w latach 90. zlokalizowane były odcinki specjalne Rajdu Polski. – Na co dzień jeżdżę Audi A3, ale już czuję, że mogłabym zostawić sobie Aronę – śmieje się Magda, chcąc ewidentnie odesłać mnie na pociąg powrotny do Katowic. – Z tego, co wyczytałam, mamy tutaj pełną dowolność w konfiguracji kolorystyki zarówno samochodu, jak i dachu, ciekawy pakiet stylistyczny FR i dość mocny, jak na tak małych gabarytów samochód, silnik – Magda zaskakuje mnie swoją wiedzą, bowiem o tym, czym będziemy jeździć, dowiedziała się w wieczór poprzedzający nasze spotkanie.

Skąd pasja do sportu?

Pierwsze kroki w rajdowej karierze pomógł Magdzie stawiać jej życiowy partner, Paweł Danys. -– Tak, to prawda, ukierunkowywał mnie krok po kroku od samych początków moich wyczynów w rajdach. Dziś też stara się dorzucać swoje trzy grosze w miarę możliwości, jednak rzadko zasiada na moim prawym fotelu. Na przedsezonowych testach miałam okazję gościć na tym miejscu Wojtka Chuchałę, który zwrócił mi uwagę na to, nad czym pracować, czym zająć się wcześniej, a czym troszkę później. Poszerzył moje horyzonty. Jeśli ktoś ma okazję przejechać się pod okiem lepszego zawodnika, to na każdym szczeblu kariery jest to bezcenne.

Magda przez cały czas sprawia wrażenie osoby bardzo aktywnej, wszędzie jest jej pełno, jednak – jak sama twierdzi – ta cecha czasami przeszkadza jej w rajdach: – Jestem dość krytyczna wobec siebie i nawet kiedy rajd idzie mi dobrze, to zawsze znajdę coś, co poszło nie tak. Co jest moją piętą achillesową? Wydaje mi się, że roztrzepanie, nigdy nie mogę usiedzieć na miejscu i zawsze chcę robić kilka rzeczy naraz. Czy jest to powiązane z koncentracją? Myślę, że tak.

„Córciu, ty mnie trzymasz przy życiu!”

Na początku swojej kariery w KJS-ach Magda miała również okazję kilka razy sprawdzić się jako pilot. Na pytanie, czy dzięki temu stała się lepszym kierowcą, odpowiedziała jednoznacznie: – Oczywiście, to daje zupełnie inne spojrzenie. Nauczyłam się opisu, jak dobrze go tworzyć, jak się zachowywać. Na początku sprawiało mi to ogromną frajdę, jednak dziś boję się już jeździć na prawym. Niechętnie wsiadam nawet na prawy do mojego Pawła [Danysa, przyp. red]! Nie od dziś wiadomo, że wsparcie najbliższych przy uprawianiu tak niebezpiecznego sportu, jak rajdy, jest bezcenne. Rodzice Magdy z całą pewnością nie spodziewali się, dowiadując się, że będą mieli córeczkę, że ta pewnego dnia wskoczy za kierownicę samochodu rajdowego. – Na pewno dla każdego rodzica nie jest to prosta sprawa, bo jest to niebezpieczny sport. Ale czy bardziej niebezpieczny niż zwykła podróż do pracy? Myślę, że nie! Choć moja mama często powtarza „córciu, ty mnie trzymasz przy życiu!”. Ma taką adrenalinę, że to pozwala jej żyć. Z jednej strony na pewno nie są najszczęśliwsi z tego powodu, ale z drugiej spełniam się, osiągam lepsze bądź gorsze rezultaty, więc na pewno cieszą się moim szczęściem.

Od Arony do Sobótki

Zbliżamy się do Sobótki, a Magda coraz lepiej zapoznaje się z naszą Aroną. – Bardzo podoba mi się tryb Sport. Zawieszenie i ruchy kierownicą są dużo sztywniejsze i bardziej precyzyjne. Silnik o pojemności 1,5 litra i mocy 150 koni mechanicznych również pozwala na sporą frajdę. Magda bardzo dobrze zna się na mechanice, więc podpytuję ją, skąd wzięła się u niej pasja do sportów motorowych. – Mój tato jest mechanikiem, więc trudno, żebym ja została kosmetyczką (śmiech). Zawsze to powtarzam. Tata nigdy nie zmuszał mnie do spędzania czasu przy samochodach, jednak zawsze sprawiało mi to sporą frajdę. Trudno jest robić coś innego, gdy za małolata rozkręcało się odkurzacze do ostatniej śrubki, a potem skręcało je z powrotem. Tak więc warsztat i majsterkowanie były mi bliskie. Ta wiedza z pewnością jest przydatna także w rajdach, ale nie można być ekspertem w każdej dziedzinie. Dzięki mojemu doświadczeniu jest mi łatwiej rozmawiać z mechanikami, sprecyzować swoje doznania. Co więcej, zdarzają się usterki między oesami i tam nie mam możliwości, żeby któryś z mechaników zerknął pod maskę, więc próbuję grzebać coś na własną rękę. Na moim pierwszym rajdzie w tym roku, dzięki własnoręcznemu pospinaniu kilku kabelków, udało się nam dojechać do mety.

Po kilkudziesięciu kilometrach spędzonych na prawym fotelu Arony dało się zauważyć, że motoryzacja i pasja do sportu są Magdzie bardzo bliskie. Zwyciężczyni Rally Kipard w swojej klasie rzadko kiedy ma jednak możliwość rywalizacji z innymi koleżankami. – Na odcinkach specjalnych niestety nie ma za dużo dziewczyn, a szkoda. Miło byłoby pościgać się z innymi koleżankami. Próbuję usilnie namówić do startu Agnieszkę Załęcką. Zobaczymy, co z tego wyjdzie –- zapowiada. – Nie mam jednak problemów z przebywaniem w męskim gronie, zazwyczaj rozmawiamy o samochodach i czuję się wtedy bardzo naturalnie. Rywalizacja? Nie rozgraniczam tego w żaden sposób, bo myślę, że jestem godnym rywalem dla chłopaków. Początki były oczywiście inne, wszyscy przychodzili, pytali czy pomóc ze zmianą koła itp. Dziś traktują mnie już bardziej jak swojego kolegę. Myślę, że dla nich to też dodatkowy bodziec – kiedy mogą rywalizować z kobietą jak równy z równym.

Od samego początku naszej małej wycieczki zauważam, że Magda jest kierowcą bardzo spokojnym – niewielki zator czy kierowca w kapeluszu nie robią na niej większego wrażenia. – Jestem najszczęśliwsza, kiedy droga ma dwa pasy ruchu, a ja mogę zjechać sobie na ten prawy i puścić wszystkich wariatów do przodu. Nie było tak jednak od początku –  kiedy zaczynałam jeździć, byłam strasznym szaleńcem. Slalom z pasa na pas, szybka jazda przez miasto, to wszystko jednak zmieniło się, gdy zaczęłam jeździć w rajdach. Przede wszystkim mam upust dla adrenaliny, a poza tym umówmy się, wszyscy się starzejemy, nawet ja! Człowiek nabiera doświadczenia i świadomości tego, co może się wydarzyć. Wolę wyjechać dwie minuty wcześniej, niż pruć i wyprzedzać wszystkich po kolei – opowiada.

Ze sportem za pan brat

Sport nigdy nie był odległy w życiu Magdy, która studiowała na Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu. Gdy pojawiły się rajdy, pozostałe dyscypliny nie poszły w odstawkę. – Nie potrafię długo wysiedzieć na miejscu. Bardzo dużo jeździmy na rowerach, w zimie jest to snowboard. W zeszłym roku dużo czasu spędziłam na siłowni i zainteresowałam się pole dance. W związku z tym, że szybko się wszystkim nudzę, skaczę z dyscypliny na dyscyplinę, ale zawsze też wracam do tego, co było wcześniej. Nasza podróż po dawnych odcinkach specjalnych Rajdu Polski powoli dobiega końca, a piękne i trudne techniczne trasy w okolicach Sobótki zmusiły mnie do zadania pytania o wymarzony rajd. – To, co mam, w zupełności mi na tę chwilę wystarcza i nie wybiegam wyobraźnią aż tak do przodu. Bardzo lubię asfalty, uczę się poślizgów i dziś, gdy wjadę w cięcie, czy syf na drodze, nie jestem już tak spanikowana jak kiedyś. Może dobrym wyborem byłoby spróbowanie swoich sił na szutrze?

Przygotowania do sezonu

W trakcie zimy moja Honda stała się rajdówką z krwi i kości. Dzięki przychylności dużego grona osób dorobiłam się szpery i kłowej skrzyni biegów, więc jazda weszła na dużo wyższy poziom, dzięki czemu cały czas mogę się rozwijać. Początki były trudne. Myślę, że wciąż docieramy się ze skrzynią. Szpery na razie tak naprawdę jeszcze nie odczuwam, gdyż jest dość słabo spięta. Skrzynia kłowa to za to bajka – dodaje Magda. -– Sprawia ogromną przyjemność choć parę razy zdarzyło mi się przyhamować i wbić bieg wyżej, bo zazwyczaj lewa noga służyła mi tylko do hamowania. Zima nie tylko dla samochodu, ale i dla mnie nie była martwym okresem. Cieszę się, że aura dopisała choć troszkę. Kiedy tylko lekko poprószyło, brałam moją starą rajdówkę z KJS-ów, czyli drugą Hondę, i jeździliśmy nocami zwiedzać góry. Było dość owocnie.

Magda w połowie maja zaliczyła swój 30. start w karierze – wszystkie z nich miały miejsce za kierownicą Hondy Civic. Na pytanie, czy to nie najwyższy czas na zmiany, uśmiecha się i odpowiada: – Jesteś już kolejną osobą, która zadaje mi to pytanie. Na to, że wciąż jeżdżę Hondą, składa się wiele czynników. Myślę, że przede wszystkim wciąż nie jestem w stanie wykorzystać tego samochodu w 100%. W tej chwili wolę rozwijać swoje umiejętności, niż zaprzątać sobie głowę rozmyślaniami o nowszym czy szybszym samochodzie. Skupiam się na treningu i widzę, że przynosi to pożądane rezultaty. Kolejną kwestią jest na pewno budżet. Nie chcę tu powiedzieć, że Honda jest tanim autem, bo jeśli wchodzimy na poziom wyżej, to jakim samochodem byśmy nie jechali, będzie to kosztowne. Niemniej starty Hondą są na pewno dużo tańsze niż np. samochodem klasy R2. Jednak kiedyś chciałabym z pewnością spróbować startu takim autem.

Podróż za jeden uśmiech

Pod sam koniec naszego spotkania siadamy jeszcze przy kawie w pobliskiej „restauracji innej niż wszystkie”, a rozmowa sama przenosi się na temat testowanego przez nas SEAT-a Arona. Magda po raz kolejny podejmuje próbę odwiezienia mnie na dworzec kolejowy, jednak w tej chwili to ja trzymam już kluczyki do hiszpańskiego crossovera. – Arona jest świetna. Bardzo dobrze spisała się zarówno w ruchu miejskim, w lekkim terenie, a także na odcinkach specjalnych w Sobótce. Chętnie wróciłabym tym samochodem do domu i jeździła nim na co dzień. Oprócz walorów jezdnych mamy tu też wszystko, czego oczekujemy od nowoczesnego samochodu: system automatycznego parkowania, aktywny tempomat, nawigację, która może wyświetlać się na desce rozdzielczej, czy kolor podświetlenia wnętrza, który możemy dostosować do aktualnie panującego nastroju. To była świetna odskocznia od przygotowań do kolejnego rajdu!

Tuż przed naszym rozstaniem Magda otrzymała listę zgłoszeń do Rally Masters Sobótka, gdzie w jej klasie zgłoszonych było tylko kilku rywali. Magda skrzywiła się i niechętnie stwierdziła, że ta impreza posłuży tylko do treningów. Na sam koniec rzuciła jeszcze, że gdybym zmienił zdanie co do pociągu powrotnego do Katowic, to mam jej numer telefonu.

Zdjęcia: Tomasz Macherzyński

Przeczytaj również