Rafał Łakus29.01.2020

Jeździmy BMW M135i xDrive - Idealny hot-hatch na kryzys wieku średniego

Przejdź do dyskusji

Jeździmy BMW M135i xDrive - Idealny hot-hatch na kryzys wieku średniego

Jeździmy BMW M135i xDrive - Idealny hot-hatch na kryzys wieku średniego

Dzisiejsze hot-hatche to doskonałe połączenie sportowych osiągów z codzienną praktycznością. To bez wątpienia samochody, których podstawowym zadaniem jest przemieszczanie nas z punktu A do punktu B. Różnica polega jednak na tym, że pod koniec naszej podróży wysiadamy z nich z dużo szerszym uśmiechem.

Kochasz prowadzić?

To auta stworzone do dawania frajdy kierowcy, dla ludzi, którzy przede wszystkim kochają prowadzić. Mocny silnik z turbo, sportowo zestrojone zawieszenie, ostre jak brzytwa hamulce czy kubełkowe fotele to elementy, dzięki którym możemy pokonywać kolejne zakręty jakby paliły nam się spodnie.

Jeśli jednak nigdzie aż tak nam się nie spieszy, możemy cieszyć się normalnym pięciomiejscowym hatchbackiem. Większość hot-hatchy pozwala nawet nieco wtopić się w tłum, o ile oczywiście nie wybierzemy krzykliwego koloru lub Hondy Civic Type R. Trzeba przyznać, że testowane przez nas BMW M135i xDrive jest jednym z tych bardziej dyskretnych.

Koledzy po fachu bawarki to m.in. Mercedes-AMG A35, Audi S3 i  Volkswagen Golf R. Cała trójka napędzana jest czterocylindrowymi silnikami z turbiną, których moc oscyluje w granicach 300 KM, a moc przekazywana jest na obie osie. BMW chyba spoglądało swoim kolegom przez ramię, ponieważ wraz z pojawieniem się najnowszego model Serii 1, z silnika zniknęły dwa cylindry, a moc powędrowała także na przód samochodu.

Sprawdzona przez innych receptura zdaje egzamin i w tym przypadku, ale pozostawia lekki niedosyt względem poprzedniego M140i.

Nowy silnik zapewnia osiągi na poziomie 306 koni mechanicznych i przyspieszenie od 0 do 100 km/h w granicach 4,8 sekundy. Zastosowanie mniejszego względem poprzednika silnika to także zmiany w wyglądzie. Długa i masywna maska, która kryła wzdłużnie ułożone 6 cylindrów nie jest już potrzebna. Nowa jednostka jest zauważalnie mniejsza dlatego tym razem silnik ułożony jest poprzecznie. M140i poza większym silnikiem słynęło oczywiście z tylnego napędu – tutaj mamy zasadniczo do czynienia z przednim napędem wyposażonym w mechanizm różnicowy Torsen zdolny do przeniesienia połowy momentu obrotowego na tylną oś w chwili gdy będzie to potrzebne. Operując pedałem gazu nawet w trybie Eco nie da się nie zauważyć co ten łobuz lubi najbardziej. Reakcja na gaz jest natychmiastowa i auto od razu budzi się do życia.

Sportowiec z Bawarii

Nie zapominajmy jednak, że siedzimy w M135i, dlatego bez dłuższego zastanowienia należy wcisnąć przycisk Sport. W chwili uruchomienia “trybu zabawy” czuć, że adaptacyjne amortyzatory zostały przygotowane przez komputer na ewentualny wycisk ze strony kierowcy, pedał gazu jest jeszcze bardziej precyzyjny, a układ wydechowy oddycha teraz pełną piersią.

Otwarty wydech to także lepsze brzmienie, choć do ścieżki dźwiękowej jednostki 6-cylindrowej raczej mu daleko. BMW nie obyło się także bez tak modnego układu wzmacniającego dźwięk silnika, który na szczęście da się wyłączyć. Kwestia gustu. Ośmiostopniowy automat BMW, który obsługujemy za pomocą łopatek pasuje do tego auta jak ulał. Zmiany biegów są spokojne i w zasadzie niewyczuwalne podczas normalnej jazdy, potrafią być jednak brutalne i szybkie w najlepszym tego słowa znaczeniu.

Zrezygnowanie z napędu na tylną oś zaowocowało przede wszystkim świetną przyczepnością. Auto trzyma się jak przyklejone na suchej nawierzchni, dając tym samym pewność prowadzenia na śliskich ośnieżonych drogach. BMW M135i potrafi być też całkiem komfortowe w przypadku miejskich nierówności. Układ kierowniczy jest precyzyjny, a widoczność do przodu dobra. Z tyłu nie jest już tak kolorowo, na szczęście przednie i tylne czujniki parkowania są standardem i bez problemu poradzimy sobie z manewrami na zatłoczonych parkingach nawet mimo gorszej widoczności.

 

To „M-ka” z krwi i kości

Dzięki sportowemu zawieszeniu BMW potrafi tak sprawnie zmieniać kierunek jazdy, że gdyby nie sportowe kubełkowe fotele z regulowanymi boczkami, moglibyście niechcąco wpaść na siedzącą na fotelu pasażera żonę. Bardzo masywna konstrukcja, trójkolorowe przeszycia i zamsz nadają siedzeniom jeszcze bardziej sportowego charakteru. Sportowych akcentów nie zabrakło także na pasach bezpieczeństwa, progach, a nawet na desce rozdzielczej, gdzie napis M135i nie pozwala nam choćby na chwilę zapomnieć z kim mamy do czynienia.

Całe wnętrze jest przyjemne, nowoczesne i usiane ekranami. 9-calowy system multimedialny doprowadzi nas do celu, pozwoli na bezprzewodowe połączenie z Apple CarPlay, czy wyświetlenie sportowego zestawu wskaźników gdzie sprawdzimy przeciążenie lub też aktualnie wykorzystywaną moc i moment obrotowy. Drugi ekran zastąpił klasyczne zegary i udaje je całkiem nieźle, choć opcji dopasowania ich pod indywidualne preferencje nie ma zbyt wiele. Spasowanie elementów i wykorzystane materiały stoją oczywiście na wysokim poziomie, do czego BMW zdążyło już przywyczaić swoich klientów. 

Zastosowanie nowego silnika pozwoliło na przeprojektowanie kabiny dzięki czemu wszyscy pasażerowie zyskali trochę miejsca i teraz nawet osoby podróżujące na tylnej kanapie będą podróżowały w rozsądnym komforcie. O ile nie mają jednak 190 cm wzrostu. Nie zapomniano także o bagażniku. Zyskał on trochę przestrzeni względem poprzednika i nadal jest większy niż w Mercedesie AMG A35.

Rozsądek i szaleństwo

Podsumowując BMW M135i jest świetne w prowadzeniu, mocne i ma wysokiej jakości wnętrze. O ile większe skrzela na przodzie to kwestia sporna, napęd na cztery koła to coś co powinno się wam spodobać. Samochód potrafi być bezpośredni i szybki kiedy tylko tego potrzebujesz, pozwoli jednak również na podróż w cywilizowanych warunkach między innymi dzięki świetnie wyciszonemu wnętrzu. Podczas testu samochód potrafił spalić około 9 litrów podczas jazdy na dłuższej trasie do 12,5 litra w momentach kiedy noga stawała się nieco cięższa. 

W całym słoiku miodu znalazła się jednak łyżka dziegciu. Nigdy nie przypuszczałem, że atut może zmienić się w największy moim zdaniem minus. Hot-hatch to zabawka, dźwięk żwawego silnika w akompaniamencie mimowolnych strzałów z wydechu. Komfortowe wyciszenie kabiny zabiło trochę sportowego ducha. Basowe brzmienie w pełni otwartych dwóch kominów dociera do naszych uszy zaledwie w ułamku, a dźwięki popcornu z wydechu przypominają co najwyżej faktyczne wystrzały kukurydzy w mikrofalówce. Szkoda, że taki samochód daje frajdę dopiero podczas jazdy z otwartymi oknami, lub kiedy odjeżdża z powrotem do parku prasowego.

Ceny BMW M135i xDrive rozpoczynają się od 192 900 zł, natomiast jeśli zdecydujemy się na komplet dodatkowego wyposażenia cena poszybuje w górę do 263 950 zł.

Przeczytaj również