Kierowcy którzy planowali pod koniec roku wymienić auto, coraz bardziej martwią się, że przytrafi im się zalany samochód jeden z tysięcy jakie są obecnie w Niemczech. Bo to właśnie z tego kraju najchętniej sprowadzamy samochody. Handlarze z Polski mają tam bardzo dobre kontakty i nieuniknione jest to, że spora liczba pojazdów spod wody będzie ”odnawiana” dla nas.
Zalany samochód – jak sie ochronić przed oszustami
W internecie możecie przeczytać dużo porad na temat tego jak uchronić się przed zakupem zalanego auta. Większość oczywiście z tych porad jest jak najbardziej słusznych i wart stosowania. Mimo wszystko handlarze też o tym wiedzą, też to czytają i wiedzą jak nas oszukać. A wbrew pozorom też czasem nie jest łatwo poznać się na danym pojeździe.
Wiadomo, że zbyt czysta i pachnąca tapicerka powinna coś nam powiedzieć. Podobnie zresztą jak zbyt brudna, pachnącą wilgocią i innymi nieprzyjemnymi zapachami. Ale jeżeli ten problem udało się jakoś rozwiązać, wciąż pozostaje możliwość np. przeglądania różnych elementów i szukania śladów wody i jej oddziaływania.
Zawsze jest jednak szansa, że choć dobrze przejrzymy samochód, ślady zostały zatarte, to jednak za kilka, kilkanaście dni ”łódź podwodna” da swoje sygnały zalania. Wtedy na reklamacje jest już za późno, a dochodzenie się tego w sądzie może wcale nie okazać się naszym zwycięstwem. Jest jednak jeden sposób, który może okazać się kluczowy w wybrnięciu z sytuacji.
Dobrze spisana umowa kluczem do sukcesu
Handlarze bardzo często podsuwają nam swoje umowy, tzw. standardowe, które często okazują się zbyt standardowe. Warto sporządzić swoją z uwagami, że w przypadku wykrycia zalania możliwy jest zwrot pojazdu w danym terminie. Jeżeli handlarz będzie unikał tego punktu, wiadomo, że ma coś na sumieniu, co już powinno od razu u nas zapalić czerwoną lampkę.