Williams w trakcie zimowych testów zaprezentował się dość przyzwoicie, patrząc na osiągane rezultaty w ostatnich latach. Czasy jakie osiągał George Russel i Nicholas Latifi nie odstawały znacząco od reszty stawki, a kierowcy nie zajmowali ostatnich miejsc.
Taka sytuacja nie jest wynikiem cudownej przemiany, lecz przejazdów na niemal pustym baku i oponach z miękkiej mieszkanki. Takie zabiegi były stosowane praktycznie każdego dnia. Powód? Claire Williams chciała, żeby zespół wypadł dobrze PR-owo i nie był codziennie na końcu stawki ze znaczącą stratą.
Dość otwarcie przyznał to George Russel, w którego opinii bolid jakim dysponuje w tym sezonie Williams wciąż jest najwolniejszy w stawce.
George Russell: Nie dajmy się ponieść emocjom. Zmniejszyliśmy stratę do rywali, ale to nie oznacza, że nagle będziemy walczyć w środku stawki. To co mogliśmy, zrobiliśmy przez zimę. Polecimy do Melbourne i tam zobaczymy, w którym miejscu jesteśmy. Jednak nie oczekujcie, że nagle w kwalifikacjach awansujemy do Q2 lub Q3. W zeszłym roku, kiedy wyciskaliśmy ciut więcej z samochodu, to i tak kończyliśmy na 19 miejscu. Mam nadzieję, że tym razem, gdy inni wpadną w jakieś tarapaty, to my będziemy mogli skorzystać z okazji. To będzie jednak trudne. Znam nasze osiągi, ale nie wiem do końca, gdzie się mieścimy w porównaniu do innych.
O tym jak wygląda faktyczny podział sił w Formule 1 w tym sezonie przekonamy się od 13 do 15 marca, kiedy rozpocznie się Grand Prix Australii.