To nie kontynuacja afery która odmieniła świat motoryzacji zaledwie w kilka lat. Niewątpliwie jednak jest to pochodna tego, że kilka lat temu Volkswagen zakłamywał wyniki jeżeli chodzi o emisje spalin w takich autach jak diesel. Dziś to odbija się na nich czkawką, a teraz można powiedzieć, że oberwali rykoszetem.
Diesel znów wprowadza w kłopoty Volkswagena
W ubiegłym roku Volkswagen nie spełnił zakładanych norm emisji spalin, jeżeli chodzi o ustalone limity emisji dwutlenku węgla przez Unię Europejską. Wedle przekazanych informacji udało się zredukować średnią wartość emisji produkowanych przez siebie samochodów o blisko 20 proc. Dokładnie do 99,8 g CO2 na kilometr, ale okazało się, że było to zbyt mało – 0,5 g/km powyżej określonego celu.
Niemiecki koncern może spodziewać się zatem, że otrzyma w związku z tym karę. I to wbrew pozorom nie małą jak komuś się może wydawać, bowiem rozchodzi się tutaj o kwotę przekraczającą 100 milionów euro. Herbert Diess stwierdził, że do takiej wpadki przyczyniła się trwająca w ubiegłym roku pandemia.
Biorąc jednak pod uwagę, że za aferę dieselgate niemiecki koncern musiał wydać ponad 30 mld euro, taka suma zapewne nie zrobi na nich większego wrażenia. Mimo to zostawia po raz kolejny pewną skazę wizerunkową. A ta na pewno nie jest niczym przyjemnym w odbiorze dla potencjalnych klientów.
Więcej samochodów elektrycznych
Żeby tego typu sytuacja nie miała już miejsce Volkswagen zamierza produkować i sprzedawać jeszcze więcej samochodów elektrycznych. VW stawia jeszcze mocniej na hybrydy i elektryki w swoim asortymencie. Wcześniej zapowiadał, że w 2030 roku te pojazdy będą stanowiły 40 proc. całkowitej sprzedaży. Teraz mówi się, że będzie to aż 60 proc.
Wiadomo już, że VW sprzedał w 2020 roku na Starym Kontynencie ponad cztery razy więcej elektrycznych pojazdów niż rok wcześniej. Mowa tutaj o liczbie 315 400 aut, co niewątpliwie jest bardzo dobrym wynikiem biorąc pod uwagę jak wyglądał ubiegły rok.