W ubiegłym roku Tesla zanotowała mniejszą sprzedaż samochodów w Stanach Zjednoczonych o 15 proc. Choć był to powód do zmartwień, to jednak łzy otarły wyniku uzyskane m.in. w Norwegii, a zwłaszcza w Holandii. To właśnie tam samochody Elona Muska cieszyły się największą popluarnością.
I czas przeszły nie jest tutaj przypadkowy. Ten rok pokazuje wręcz drastyczny spadek zainteresowania modelami Tesli w tych krajach. W lutym w Norwegii sprzedano zaledwie 83 auta, gdy rok wcześniej w tym okresie aż 1016. Z kolei w Holandii odnotowano spadek 68 proc. do analogicznego okresu w 2019 roku, a licznik zatrzymał się na 155 pojazdach.
Ilość zarejestrowanych w Norwegii i Holandii nowych aut Tesli w styczniu i lutym była niższa niż rok temu odpowiednio o 77 proc. i 42 proc. Czym to można tłumaczyć? Jeżeli chodzi o Holandię tutaj władze kraju zrezygnowały z zachęcających dopłat do elektryków. Natomiast patrząc na dominujący w Europie rynek, jeżeli chodzi o samochody elektryczne, twierdzi się, że doszło do przesytu – mowa oczywiście o Norwegii.
Biorąc pod uwagę, że w 2019 roku przychody Tesli w rosły w Holandii o 65 proc., a w Norwegii o 48 proc., to firma Elona Muska ma o czymś myśleć. Szanse na odrodzenie Tesla będzie miała w Niemczech, gdzie władze już szykują udogodnienia finansowe zachęcające do zakupu samochodu elektrycznego.