Automatyczna jazda a autonomiczna to wciąż kamień milowy. Nic więc dziwnego, że Tesla w Niemczech otrzymała zakaz reklamowania się sloganem z użyciem tego drugiego słowa. W końcu do tego choć bliska to wciąż jednak daleka droga, a wprowadzanie ludzi w błąd to najgorsze co można dla nich zrobić. Przykładem jest ta sytuacja, jak i kilka podobnych w ostatnim czasie.
Tesla robi wodę z mózgu?
W Stanach Zjednoczonych w ostatnich dniach głośno o wypadku, jaki miał miejsce w Houston. Zginęło w nim dwóch mężczyzn w pojeździe Elona Muska i wszystko wskazuje na to, że jeden z nich siedział na fotelu pasażera, a drugi z tyłu. Z kolei sam samochód prowadzony w trybie automatycznej jazdy wypadł na łuku drogi i uderzył w drzewo.
Nie był to łatwy pożar do ugaszenia, bowiem trwał ponad cztery godziny. W tym czasie strażacy musieli użyć ponad 120 tysięcy litrów wody, aby ugasić wciąż zapalającą się baterię. To pokazuje, jak trudno jest poradzić sobie w takich sytuacjach z pożarem samochodu elektrycznego.
Jak na razie zapewnienia o bezpiecznej jeździe w tym trybie są mgłą na oczy klientów kupujących te samochody. Skąd takie wnioski? Tamtejsza agencja bezpieczeństwa drogowego NHTSA w marcu poinformowała o wszczęciu dochodzeń w sprawie 27 wypadków samochodów marki Tesla.
Musk ma wiele do poprawy
Wydaje się, że jedną z pierwszych rzeczy jaka powinna zostać wprowadzona, to opcja zatrzymania pojazdu. Rzecz jasna taka jest, ale mowa o sytuacji w której kierowca schodzi z fotela kierowcy. Wówczas automatyczna jazda trwa, ale powinna być tak naprawdę zakończona, a Tesla powinna zatrzymać auto.
Tak jednak nie jest co pokazuje szereg zdjęć w internecie. Teraz każdy chce pochwalić się jak jego auto jedzie samo i w ten sposób narażają się na ogromne niebezpieczeństwo. Czy naprawdę aż tak trudno jest wprowadzić proste rozwiązania w życie?