Jechać i spać to niewątpliwie wygoda do potęgi. Niektórym wydaje się, że posiadania samochodu marki Tesla upoważnia do takiego podróżowania, ale w rzeczywistości tak nie jest. I zapewne przez wiele najbliższych lat nie będzie. Kierowca z Kanady i jego pasażer przekonali się o tym na własnej skórze.
Tesla to nie sypialnia
Oboje ucięli sobie drzemkę włączając wcześniej autopilota. Samochód jechał w wyznaczone miejsce, a kierowca i pasażer spokojnie sobie spali na rozłożonych fotelach. Samochód został zauważony, bowiem przekraczał znacząco prędkość.
Zatrzymanie samochodu nie było jednak łatwe. Mimo włączonych sygnałów świetlnych i dźwiękowych niezwykle ciężko było dobudzić kierowcę. Udało się to dopiero po dłuższej chwili. Pojazd Elona Muska jechał 140 km/h, a w niektórych momentach nawet 150 km/h.
Największy pech 20-latka polegał na tym, że jego Tesla nie miała jeszcze aktualizacji wykrywającej znaki o ograniczeniu prędkości na drodze z użyciem kamer. W związku z tak rażącym łamaniem prawa sprawa trafiła do sądu.
Autonomiczna przyszłość
Żeby móc pozwolić sobie na tego typu podróżowanie, trzeba będzie poczekać zapewne jeszcze dobre kilkanaście lat. Dziś autonomiczna jazda jedynie wspiera w podróży, a kierowca jest zobowiązany do trzymania rąk na kierownicy. Bardzo wiele osób jednak lekceważy te przepisy.