Dla niektórych osób samochód to skarbonka bez dna, do której wrzuca się tylko pieniądze, a nic się nie wyjmuje. Niektórzy jednak potrafią zrobić tak, że mając diesel czy benzyniaka choć pokonują te same trasy, wrzucają mniej. A więcej zostaje im w kieszeni, dzięki czemu nie muszą wydawać tego chociażby na paliwo.
Diesel i benzyniak, czyli proste triki na oszczędzanie
Jedną z rzeczy na której najczęściej potrafią oszczędzać kierowcy nie jest samo tankowanie, a to jak szybko spalają paliwo w baku. A pierwszych oszczędności można szukać już na trasie, jeżdżąc z prędkością stałą około 110 km/h. Nie ma co przyśpieszać, bo wystarczy 20-30 km/h więcej i już silnik pochłania 20 procent więcej oleju napędowego bądź benzyny. Warto korzystać z tempomatu, jadąc w dłuższą trasę.
Ważne jest to, aby jak najszybciej zmieniać pierwsze dwa biegi. Diesel czy benzyniak nie lubi postoju, a najszybciej się rozgrzewa, gdy jeździ. To odnosi się również do kwestii tego, aby wyłączać silnik za każdym razem, gdy wiemy, że postoimy dłuższą chwilą. To naprawdę lepsze dla silnika, niż trzymanie go przez kilka minut na wolnych obrotach. Trzeba pamiętać, że samochody są stworzone do tego, aby jeździć, a nie stać.
Istotne jest w trakcie jazdy, aby trzymać jednostkę napędową na odpowiednich obrotach. Przy rozpędzaniu obroty powinny mieścić się w zakresie około 2200 – 3500, a w silniku dieslem około 1700 – 3000.
Sztuka hamowania
Niestety Polacy nie umieją i nie potrafią hamować. Większości z nas wydaje się, że wciśnięcie hamulca załatwia całą sprawę, a wbrew pozoru nie. Tak samo jak jechanie na luźnie do skrzyżowania, gdy świecie się czerwone światło. Najlepszą metodą zatrzymania pojazdu jest hamowanie silnikiem.
Wtedy oszczędzamy, bowiem dopływ paliwa jest wtedy odcinany. Należy tylko pamiętać o tym, aby redukować biegi najpóźniej przy ok. 1200 obrotach na minutę. Jeżeli zrobimy to w złym momencie, paliwo może być dalej zasysane. Takie hamowanie sprawdza się również zimą, gdyż znacznie trudniej wpaść w poślizg.