Gdzie trafia zużyty diesel, którego pierwszy czy drugi właściciel już nie potrzebuje? Do Polski oraz innych krajów na wschód od Niemiec. Ale nasz kraj nie jest początkiem, ani też końcem tego łańcucha. Znajdujemy się, gdzieś w jego środku i choć trudno w to uwierzyć, jest on dość długi.
Polska nie jest krajem, gdzie diesel ma swój ostatni oddech
Ten, kto myślał, że to nasz kraj jest metą dla starych pojazdów, które nie powinny już dawno jeździć jest w błędzie. To kraje z Afryki są miejscem, gdzie trafiają samochody, których w Stanach Zjednoczonych, Europie czy Azji, nikt już po prostu nie chce. Na dziesięć trafiających tam aut osiem kompletnie nie spełnia norm bezpieczeństwa, nie wspominając już o normach emisji spalin.
Największym problemem na tym kontynencie jest fakt, że tamtejsze kraje w większości nie wprowadzają żadnych regulacji. Zwłaszcza pod kątem wieku importowanych samochodów. Nic więcej dziwnego, że normą jest fakt, iż auta używane mają tam średnią około… 20 lat!
Najbardziej pod tym względem rozwinięta jest Kenia, gdzie żaden samochód starszy niż osiem lat nie wjedzie do kraju. Widać to w raportach, gdzie kraj ten ma o jedną czwartą mniej zanieczyszczeń w powietrzu niż inne kraju z Czarnego Lądu.
Ryzyko wpisane w ”luksus”
Kupowanie tak starych pojazdów wiąże się z ogromnym niebezpieczeństwem dla ich właścicieli. I to nie tylko teoretycznie, ale tak naprawdę i w praktyce. Odnotowywanych jest bardzo dużo wypadków w związku ze złym stanem pojazdów.
W modzie jest tam usuwanie katalizatorów przed sprzedażą auta. Posiadają one platynę, a jej wartość na czarnym rynku może wynosić nawet 400-500 dolarów. Również poduszki powietrzne czy ABS lepiej sprzedaż osobno, niż razem z pojazdem danemu klientowi.
Po raz kolejny zrobi się zatem dość duża przepaść między krajami bardziej i mniej rozwiniętymi. Gdy w Europie Ameryce czy Japonii będą jeździć już w większości samochody elektryczne, Afryka stanie się wysypiskiem i złomowiskiem starych samochodów.