Jednostka napędowa w każdym samochodzie to temat, na który można byłoby napisać kilka dobrych książek. Każdy silnik jest bowiem inny i każdy ma swoje wady i zalety, lecz jest jedno coś, co łączy je bardziej. Utrata mocy i to wcale nie nagła, a stopniowa, przez którą moc nie jest taka jaka powinna być po wciśnięciu pedała gazu.
Silnik i kolejne rozterki kierowców
Dla każdego Kowalskiego wyłapanie takiej rzeczy graniczy z cudem. Różnice wbrew pozorom nie muszą być duże, a jeżeli są większe po prostu to w pewien sposób akceptujemy. Mało kto chciałby się bawić w szukanie problemu, dlaczego auta jedzie o kilka czy kilkadziesiąt procent nie tak jak powinno.
A to wszystko z jednej prostej przyczyny – pieniądze, a w drugiej kolejności czas. Choć niewątpliwie ten pierwszy czynnik odgrywa większą rolę. Bo komu chciałoby się szukać problemu tam, gdzie jest on bądź co bądź dla wielu mało istotony.
Polacy z reguły jeżdżą bardzo starymi samochodami i kupując je godzą się na pewne rzeczy. I o ile wykonują podstawowe czynności jak wymiana filtrów, oleju i innych niezbędnych rzeczy, to nie wgłębiają się dalej. Uszkodzone przewody dopływowe, nagar, czy problemy z turbosprężarką. Skoro silnik działa a auto jeździ, niech tak będzie.
Naprawy często nieopłacalne
Inna kwestia, że tego typu dokładnie szukanie problemu jest mało opłacalne. Skoro ktoś dał za 15-letnie auto np. 5-6 tysięcy, to nie ma zamiaru wkładać w niego więcej pieniędzy. Szukając jednego problemu, nagle mogą pojawić się inne, poważniejsze. A wtedy tak naprawdę robi się skarbonka bez dna.
Skoro więc jednostka napędowa w starszym aucie nie jest nam w stanie dać tyle ile powinna, są dwie opcje. Inwestowanie albo pogodzenie się z ”małym kłopotem”. Silnik i tak zrobi swoje i dowiezie nas tam, gdzie chcemy.