Poprawa parametrów jednostki napędowej wbrew pozorom nie jest niczym skomplikowanym. Pytaniem zasadniczym jest zawsze jednak to, czy jest nam to naprawdę potrzebne i czy warto to robić. Zawsze słyszymy gwarancję, że silnik diesla czy inna jednostka na tym nie ucierpi. Ile jest w tym faktycznie prawdy?
Silnik diesla i benzynowy a chiptuning
Tego typu modyfikacja odbywa się zawsze za pomocą ingerencji w oprogramowanie komputera sterującego pracą silnika. Każdy serwis który proponuje zwiększenie mocy gwarantuje, że wszystko odbywa się bez żadnej szkody dla mechaniki i trwałości samochodu. Tego typu hasła reklamowe nie zawsze niosą prawdę i trzeba mieć tego świadomość.
Przykładowo silnik diesla Volkswagena 2.0 TDI można zwiększyć nawet o około 50 KM takim zabiegiem. Nie jest jednak prawdą, że producenci świadomie zaniżają moc silnika, chcąc zostawić na nim rezerwę bądź szykują je pod dany model.
Decydując się na upgrade musimy wiedzieć, że zaczynamy ingerować w takie rzeczy jak dawkowanie paliwa, kąt wtrysku, ciśnienie turbosprężarki, ogranicznik obrotów oraz ciśnienie wtrysku paliwa. Przystosowane są one produkcyjnie do zupełnie innej pracy, niż po wprowadzonych zmianach.
Samochód cierpi po modyfikacji?
Niewątpliwie na większe zużycie narażony jest układ korbowo-tłokowy, sprzęgło, wtryskiwacze, turbosprężarka, skrzynia biegów czy półosie napędowy. Zagrożone są także katalizator i filtr cząstek stałych z racji tego, że jest znaczny wzrost emisji spalin.
Warto pamiętać, żeby nie wyciskać z silnika wszystkiego, co fabryka dała, bo to nie jest wówczas najlepszy krok. W modyfikacji trzeba zachować odpowiedni umiar, bowiem bardziej to może zaszkodzić niż faktycznie pomóc. Specjalistyczne serwisy mają tego świadomość i nie narażają klientów, a także swojej renomy.
KIEROWCO! SPÓŹNIŁEŚ SIĘ Z WYMIANĄ OPON? SPRAWDŹ NAJLEPSZE OFERTY!