Niemcy od kilku lat zmagają się z ogromnym problemem, jeżeli chodzi o motosport. Ralf Schumacher uważa, że jeżeli szybko nie zostaną podjęte jakieś kroki, niebawem jego kraj może już całkowicie nie odgrywać istotnej roli na świecie.
Już od kilku lat Niemcy zmagali się z ogromnym problemem, aby zorganizować Grand Prix Formuły 1 w swoim kraju. Ostatecznie u naszych sąsiadów nie odbywają się wyścigi najszybszej serii.
Z kolei jeżeli chodzi o kierowców w Formule 1 pozostał tam tylko Sebastian Vettel, którego notowania mocno spadają. A przecież dziesięć lat temu było aż siedmiu kierowców z Niemiec: Michael Schumacher, Nico Rosberg, Nico Hulkenberg, Timo Glock, Nicka Heidfeld, Adrian Sutil i Sebastian Vettel.
Ralf Schumacher: Niestety mamy ogromny problem w Niemczech, ponieważ karting praktycznie tutaj nie istnieje. Szczególnie w porównaniu z Anglią czy Włochami. To wszystko doskonale widać. Niemiecki sport samochodowy umrze, jeśli coś wkrótce się nie wydarzy.
Karting w Niemczech przestaje istnieć
Ralf Schumacher zauważa, że w kartingu brakuje młodzieży, bowiem motosport nie wzbudza w nich zainteresowania. Jedym z powodów są rosnące koszty, które zniechęca młode pokolenie. W Niemczech zaledwie 800 zawodników posiada licencję kartingową. Jest to niepokojąco mała liczba w porównaniu do Wielkiej Brytanii, gdzie wydano jest około 4 tysiące licencji.
Ralf Schumacher: W przeszłości stawki młodzieżowe były tak duże, że trzeba było odsyłać ludzi do domu po kwalifikacjach. Teraz na początku jest dziesięć lub 12 gokartów.
W Formule 3 startuje syn Ralfa Schumachera, David. Jak zdradza, koszty z jakimi musi się liczyć młody kierowca to 1,5 mln euro rocznie. Jego zdaniem FIA musi lepiej regulować, redukować i scentralizować serię.