Autostrada A4, jak i każda inna, to nie miejsce po którym mogą podróżować rowerzyści. Ten mężczyzna niewiele sobie jednak robi z przepisów prawa i z siateczką na kierownicy ruszył odważnie przed siebie. Prędkości maksymalnej 140 km/h nie udało mu się jednak osiągnąć. Podjazd pod wzniesienie jednak zaliczył niczym Michał Kwiatkowski na największych kolarskich wyścigach.
Trasa rowerowa to nie autostrada A4
I choć na pierwszy rzut taka sytuacja może wyglądać nieco zabawnie, to w rzeczywistości kierujący jednośladem stwarza swoją osobą ogromne zagrożenie. Różnica prędkości jest tak ogromna między nim a pojazdami, że niebezpieczeństwo jest ogromne. Oczywiście w takim zdarzeniu najgorzej skończy rowerzysta.
I nawet jazda skrajnym poboczem nie jest tutaj gwarancją bezpieczeństwa. Mężczyzna mógłby się o tym przekonać natrafiając na przejeżdżający ciągnik siodłowy. Siła i podmuch wiatru mógłby wyrzucić kierującego z rowerem do rowu.
Zdecydowanie lepiej nie ryzykować i wybierać dłuższe, lecz bezpieczniejsze drogi.