Do niecodziennej sytuacji doszło na jednej ze stacji benzynowych w Golubiu-Dobrzyniu. Kierowca samochodu marki Subaru podjechał zatankować na stację przy Szosie Rypińskiej, a tam kilkadziesiąt tysięcy pszczół obsiadło jego auto.
Sprawa została zgłoszona do miejskiego wydziału zarządzania kryzysowego, a na miejscu zamiast straży pożarnej pojawił się… starosta. Na co dzień jest on pszczelarzem i doskonale wie, jak nalezy prawidłowo obchodzić się z owadami.
Starosta niezwłocznie pojawił się na miejscu, a do akcji przystąpił nie posiadając żadnych zabezpieczeń. Jak przyznał kilka pszczół go użądliło, ale bez żadnych większych konsekwencji. Pszczoły zostały zabrane ze stacji i trafiły do ula w jego pasiece.
– Z racji, że wiem jak postępować ze pszczołami, pomogłem. Zrobiłem dziurę w pustym kartonie po papierze do ksero, poprosiłem o zmiotkę i tak, jak się zgarnia wióry, delikatnie przesuwałem pszczoły bliżej kartonu, aż tam wpadły. Pewnie wędrowały za matką-królową, szukały miejsca na założenie roju i wskutek powiewu wiatru dotarły akurat tutaj. Może matka zmęczyła się i postanowiła „przystanąć”. Zaopiekowałem się nimi. Szkoda tych pożytecznych owadów. Są w jednymi z uli w mojej pasiece – powiedział Franciszek Gutowski, starosta golubsko-dobrzyński.