ITD w trakcie prowadzonej kontroli napotkało na zestaw pojazdów, które nigdy nie powinny wyjechać na drogę. Zarówno ciągnik siodłowy, jak i naczepa posiadały tyle wad bądź uszkodzeń, że człowiek o zdrowych zmysłach bałby się wsiąść do takiego pojazdu. Ten kierowca jednak wsiadł, ale nie udało mu się dojechać do wyznaczonego celu.
Bezlitosna kontrola ITD
40-tonowy zespół pojazdów z węgier transportował ładunek z Węgier do Szwecji. Do jego kontroli doszło na autostradzie A1 koło Torunia. A im dłużej ona trwała tym wychodziło coraz więcej zaniedbań związanych ze stanem ciągnika siodłowego oraz naczepy.
W ciągniku siodłowym wykazano luz na połączeniach układu kierowniczego. Tak usterka może doprowadzić do rozłączenia się poszczególnych elementów układu podczas jazdy. Z kolei na pierwszej osi stwierdzono pęknięcia i uszkodzenia obu opon.
Jeszcze ciekawiej wyglądała sytuacja z naczepą. W niej tylko jedna opona nadawała się do jazdy i to tylko dlatego, że dzień wcześniej kierowca wymienił ją w trasie po tzw. wystrzale. Stan opon był tak opłakany, że z niektórych wystawały już nawet druty.
Bez kary się nie obejdzie
ITD zatrzymało oba dowody rejestracyjne – ciągnika siodłowego oraz naczepy. Wydało również zakaz dalszej jazdy, a kierowcę ukarali mandatem. Niesprawny zestaw został odholowany na warsztat, po tym jak wcześniej ciągnik wezwał specjalistyną lawetę. Wobec przewoźnika drogowego i osoby zarządzającej transportem w przedsiębiorstwie wszczęto postępowania administracyjne w sprawie nałożenia kar pieniężnych.