Kierowcy w ostatnim czasie nie mają łatwego życia, bowiem są zalewaniu stertą informacją, jeżeli chodzi o wszelkie zmiany. Co w tym istotne, większość z nich jest naprawdę istotnych i nie można ich lekceważyć. A teraz pojawiają się kolejne, które ponownie uderzają w diesel i benzynę.
Diesel i benzyna znów na ostrzu noża
Ponad jedna trzecia krajów Unii Europejskiej zaapelowało do Komisji Europejskiej do tego, aby powstała jedna data dotycząca wszystkich krajów. A ta data ma oznaczać wprowadzenie zakazu sprzedaży nowych samochodów z silnikiem typu diesel i benzynowych.
Wspólnota chce przyśpieszenia likwidacji wysokoemisyjnych jednostek napędowych i domaga się, aby narzucono jedną datę dla wszystkich krajów. Taki pomysł niewątpliwie jest bardzo kontrowersyjny, lecz patrząc na to wszystko, co się dzieje, wydaje się jak bardziej słuszny.
Już wszyscy producenci inwestują wyłącznie w samochody elektryczne i kończą z samochodami, jakie znamy dziś. Zarówno oni, jak i większość krajów ogłosiły już terminy, kiedy wprowadzają zakazy sprzedaży ”trujących pojazdów”.
Czy jest szansa to ujednolicić?
Ciężko sobie wyobrazić to, że Komisja Europejska narzuci wszystkim krajom w UE datę zakończenia sprzedaży innych pojazdów niż elektrycznych. Jeżeli już to zrobi, to będzie to termin tak odległy, że żadne państwo ”nie ucierpi’, a zwłaszcza żadem producent.
Ci drudzy zwłaszcza nie są przygotowani na tak szybką rewolucję, która i tak ma już ogromne tempo. Patrząc szerzej, tutaj chodzi o całą gospodarkę, a jak wiadomo motoryzacja jest jej bardzo ważną częścią.
.