To miała być tylko zwykła rutynowa kontrola ciągnika siodłowego, ciągnącego za sobą dwie naczepy. Wszystko przebiegało sprawnie i bez żadnych zastrzeżeń, jeżeli chodzi o dokumentację i stan pojazdu. Jednak do czasu, bowiem jeden z inspektorów zauważył, jak z silnika typu diesel wycieka olej.
Diesel pozostawiał po sobie ślad
W trakcie przeprowadzanej kontroli zdołała się już uzbierać dość liczna liczba kropel oleju. Stworzyła ona wymowną kałużę, a ITD nie mogło zgodzić się na to, aby pojazd jechał dalej. Zresztą i sam kierowca był na tyle roządny, że zdawał sobie z tego sprawę.
Brak oleju w silniku oznacza duże ryzyko związane z poważną awarią. A w tego typu przypadkach koszty naprawy liczy się w tysiącach. Można stwierdzić, że kontrola była dla niego zbawieniem, bowiem on sam nie mógł w trakcie jazdy zauważyć problemu.
Mimo to inspekcja transportu drogowego musiała wyciągnąć z tego tytułu konsekwencję. Wobec przewoźnika oraz osoby zarządzającej transportem w przedsiębiorstwie wszczęto postępowania administracyjne. Na poczet przewidywanych kar wpłacono 2,5 tys. zł kaucji. Po pojazd przyjechał natomiast ciągnik.