Czy wszyscy użytkownicy smartfonów są śledzeni przez Google, nawet jeżeli ci nie wyrażają na to zgody? Na to pytanie próbują odpowiedzieć w Stanach Zjednoczonych, a wszystko za sprawą prokuratora generalnego z Arizony. To on wytoczył ciężkie działa w kierunku światowego giganta, aby znaleźć odpowiedź na to pytanie. GPS, nawigacja, Google Maps, czy te rzeczy w ogóle są potrzebne do tego, aby nas śledzić?
Kontrola nawet bez Google Maps i innych funkcji?
Pozew tyczy się znalezienia odpowiedzi na to, czy Google nielegalne śledzi użytkowników smartfonów z Androidem bez ich wiedzy. Miało to następować nawet w momencie, kiedy była wyłączona funkcja zapisywania lokalizacji. Cały czas w tej sprawie stawiane są pytania i szukane odpowiedzi.
Dużo mogą wnieść w sprawę zeznania Jen Chai, pełniącej funkcję starszej menedżer do spraw produktów w Google. Miała ona nie posiadać wiedzy, w jaki sposób złożona jest sieć ustawień prywatności współdzielonych między jej firmą i innymi podmiotami. Wiedzy na ten temat nie mieli nawet pracownicy.
”Czyli nie ma sposobu, aby przekazać lokalizację do aplikacji innej firmy z pominięciem Google’a? To nie brzmi jak coś, co chcielibyśmy zobaczyć na pierwszej stronie New York Times.’’ – cytuje słowa kobiety KomputerSwiat.pl
Czy podróżując jesteśmy cały czas śledzeni?
Google odpowiada na te i wszelkie inne zarzuty. ”Prokurator generalny Arizony Mark Brnovich i nasi konkurenci prowadzący ten pozew zrobili wszystko, co w ich mocy, aby źle scharakteryzować nasze usługi. Od zawsze wbudowujemy funkcje prywatności w nasze produkty i zapewniamy solidną kontrolę danych o lokalizacji. Z niecierpliwością czekamy na wyjaśnienie sprawy.”
Niewątpliwie to jedna z bardziej medialnych spraw w ostatnim czasie, która ciekawi wiele osób na świecie. Jej zakończenie jednak nie nastąpi zapewne zbyt szybko. Mimo wszystko nikt nie powinien mieć obaw, korzystając we wszelaki sposób ze swojego smartfona.