Polski rząd przygotował projekt ustawy w kwestii przeciwdziałania sytuacjom kryzysowym związanym z COVID-19. Na jego mocy policja będzie upoważniona do tego, aby wystawiać mandat w wysokości nawet 1 000 zł za to, że dana osoba nie zakrywa usta i nosa. Kuriozum, biorąc pod uwagę jak karani są kierowcy za dużo większe przewinienia na drogach.

Mandat mandatowi nie równy

Rozszerzony artykuł 116 mówi o tym, że mandat – krótko mówiąc – za brak zakrywania ust i nosa może wynieść tysiąc złotych, a pieniądze ta mogą zasilić fundusz NFZ. ”Środki pochodzące z mandatów nakładanych w sprawach, o których mowa art. 116 ustawy z dnia 20 maja 1971 r. Kodeks wykroczeń, są przekazywane w terminie 30 dni od dnia ich wpływu, na rachunek bankowy Narodowego Funduszu Zdrowia” – czytamy w proponowanym zapisie.

Sytuacja z trwająca pandemią jest niewątpliwie bardzo poważna. Wykorzystywanie tego jednak do tego, aby na tym zarabiać w tego typu sposób wydaje się być już lekko przesadne. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że przez lata polski rząd nie potrafił zaszczyć przepisów wobec piratów drogowych.

Kierowca za bardzo poważne wykroczenia drogowe mogące zagrozić zdrowiu i życiu innych osób, wciąż może zostać ukarany mandatem w wysokości tylko 500 zł. Podobnie zresztą, gdy znacząco przekracza prędkość na drodze i stwarza ogromne zagrożenie.

Bezczelne i łatwe wyciąganie pieniędzy z kieszeni Polaków

Zakrywanie ust i nosa od pewnego czasu jest naszym obowiązkiem. Czy to się komuś podoba, czy trzeba i należy się do tego stosować. Wymuszanie jednak tego w tego typu sposób wydaje się krokiem bezradności i chęcią ”zarobienia” łatwych pieniędzy. Rządzący doskonale zdają sobie sprawę, że to także najprostszy sposób na szybkie zasilenie budżetu.

Szkoda tylko, że przez ostatnie lata wciąż bagatelizowane jest to co dzieje się na drogach. Gdyby tak nie było mogłoby udać się uratować wiele ludzkich tragedii.