Charles Leclerc potrzebował zaledwie kilku wyścigów w barwach Ferrari, aby skraść serca fanów. Monakijczyk swoim stylem jazdy, determinacją i ogromną wolą walki, pokazał, że świat Formuły 1 leży mu stóp. W tym roku również zapowiada, że pokaże pazur.
Leclerc doskonale zdaje sobie sprawę, że zdetronizowanie Mercedesa w tak krótkim sezonie, będzie niezwykle ciężkie. Ma jednak plan, który ma mu pozwolić na to, że stanie się niezwykle konkurencyjny dla rywali. A przy odrobinie szczęścia może to wpłynąć na wynik końcowy w całym sezonie.
Charles Leclerc: Trudno przewidywać, ale jestem całkiem pewny, że Mercedes i Lewis to nadal faworyci. Nawet przy ośmiu wyścigach bardzo trudno będzie ich pokonać, ale ja prawdopodobnie będę ryzykował więcej na torze podczas wyprzedzania i dobierania strategii. Może to mi się opłaci, a może nie. Przy mniejszej ilości wyścigów kierowcy mogą chcieć podejmować więcej ryzyka. Możemy mieć więc kilka niespodzianek i może się to ekscytująco oglądać. Mam nadzieję, że oznacza to korzyści dla mnie. Wtedy byłbym zadowolony.
Leclerc przyszłym mistrzem świata?
22-letni kierowca niewątpliwie jest przyszłością Formuły 1. Żeby jednak sięgać po mistrzowskie tytuły, musi posiadać konkurencyjny bolid. Ferrari w tym w zimowych testów pokazało, że z tym może być jak na razie problem.
Charles Leclerc: Nadal uważam, że podczas testów mieliśmy trochę problemów, więc musimy nadgonić. Czy będziemy w stanie? Tego nie wiem, ale w zeszłym roku zrobiliśmy dobry progres. Musimy pracować tak samo jak ostatnio i jestem całkiem pewny, że wyniki przyjdą.