Kimi Raikkonen uważa, że FIA i F1 popełniło bardzo duży błąd narażając zdrowie i życie wielu osób wysyłając ich do Australii. Inauguracja sezonu w Melbourne w końcu nie doszła do skutku, a wiele osób przebywając tam żyło w strachu przed zarażeniem się koronawirusem.
Przypomnijmy, że w trakcie gdy zespołowy przebywały na torze Alber Park pojawiła się informacja, że kilka członków zespołu McLarena mogło się zarazić koronawirusem. Musieli oni udać się na kwarantannę. Zespół ostatecznie sam wycofał się z rywalizacji. Fin przyznaje, że choć późno, to jednak podjęto dobrą decyzję o odwołaniu wyścigu.
Kimi Raikkonen: Żałuję, że decyzja nie została podjęta wcześniej, biorąc pod uwagę sytuację panującą w Europie. Odwołanie wyścigu było bardziej niż prawdopodobne, dlatego można było to zrobić dużo wcześniej. Wiele osób przyleciało z Europy, była więc bardzo duża szansa zarażenia się kogoś z nas na lotnisku, w samolocie, czy w innym miejscu. Decyzja nie należała do nas – pracujemy zgodnie z rozporządzeniami FIA oraz F1. Jeżeli zaplanowano wyścig, będziemy się ścigać. Sytuacja jest trudna nie tylko dla Formuły 1, ale dla wszystkich. Obecnie najważniejsze jest, żeby wszyscy byli zdrowi. Dopiero gdy pandemia dobiegnie końca, będziemy musieli zdecydować, co dalej.
Kierowca Alfa Romeo Racing Orlen podobnie jak wszyscy kierowcy przebywa obecnie w domu, gdzie spędza czas z rodziną. Kimi nawet zdradził na co najwięcej poświęca obecnie czasu. Może tak właśnie będzie wyglądała jego przyszłość?
Kimi Raikkonen: Jako że jestem z dala od tego wszystkiego, mogę jeździć na motorcrossie. Zajmuję się mniej więcej tym, czym zimą.