Nie jest to mrzonka, bowiem nadchodzą czarne chmury dla tych osób, które mają w planach zakupić samochód. Dotyczy to osób, które marzą o nowym samochodzie, ale nie jest żadną tajemnicą to, iż odbije się to na rynku auto używanych. Ceny za diesel, czy benzyniaka zaskoczą nie jedną osobę.
Diesel i benzyniak w górę. Ale czy tylko?
Choć nowe samochody i tak są głównie dla osób o wyższym statusie finansowym, to poprzeczka niebawem zawiśnie jeszcze wyżej. Wszystko przez zmieniające się wytyczne, jeżeli chodzi o kwestie związane z emisją spalin. Te sprawiają, że trzeba nieustannie prowadzić badania, tworzyć nowe elementy i nieustannie rozwijać technologię.
To wszystko kosztuje, a producenci muszą na to wszystko zarobić. Efekt tego jest taki, że około 2030 roku za samochody będziemy płacili minimum 20 procent więcej niż obecnie. A przewiduje się, że niektóre modele samochodów mogą kosztować nawet i do 40 procent drożej.
Diesel czy benzyniak w takiej cenie? Zapewne większość osób podziękuje i będzie szukała aut używanych z dobrym rocznikiem, przebiegiem kilometrów i oczywiście w korzystniejszej cenie. A to też na pewno nie będą koszty takie, z jakimi możemy spotkać się obecnie.
Nie najlepsze prognozy
O tym jak będą wyglądały koszty samochodów za kilka lat powiedział Carlos Tavares, szef koncernu Stellantis. Jak już wiadomo od dłuższego czasu powstała ona z połączenia PSA i Fiat Chrysler Automobiles. Wracając jednak do głónego wątku – to na pewno nie są dobre informacje dla klientów.
Zwłaszcza w czasach, gdzie to samochody elektryczne wypierają z rynku te, które od lat wszyscy uwielbiamy. A które też niestety bardziej trują nasze środowisko. Produkcja aut spalinowych stanie się znacznie mniej opłacalna, a z takim silnikiem będzie poruszać się coraz mniejsza grupa osób. Głównie ci posiadający gruby portfel.