Bardzo dużo w ostatnim czasie pisze się i mówi na temat zbliżających się wielkimi krokami Stref Czystego Transportu. Wiadomo już, że w początkowej fazie nie wjedzie do niej żaden kierowca który ma stary silnik diesla. Tyle tylko, że jak się okazuje jednak będzie mógł wjechać, a zapłaci za to nie więcej niż 2,50 zł. Czy tak wygląda walka o czyste powietrze?
Masz stary silnik diesla? Nie przejmuj się
Nie od dzisiaj wiadomo, że światem rządzą pieniądze. I okazuje się, że dotyczy to nawet walki o czyste środowisko. Zapowiadane głośno Strefy Czystego Transportu coraz bardziej stają się czymś pięknym, lecz tylko z nazwy. A wszystko przez dziurawe projekty, przez które mocno wylatują nieczystości niczym z rury wydechowej.
W projekcie pojawił się ”haczyk”, który sprawia, że gminy i miasta przez trzy lata od utworzenia strefy będą mogły zarobić. Ile? Maksymalnie 2,50 zł za każdy samochód, który nie spełnia norm, a który chce wjechać do strefy. Zapewne nikt nie zdecyduje się na niższą stawkę, jak miejska kasa może się powiększyć.
A kierowcy zapewne będą woleli wyciągnąć z portfela 2,50, aby nie szukać miejsca postojowego poza strefą i dreptać pieszo kilka metrów czy nawet kilometrów. Zwłaszcza że społeczeństwo wbrew pozorom staje się coraz bogatsze, więc nie będzie nikomu szkoda wydać takiej sumy raz na jakiś czas.
Jest więcej mankamentów
Patrząc na to jak będą wyglądały Strefy Czystego Transportu można stwierdzić jedno – nie będą one stawiały większych barier, aby do nich wjechać. Pomijając fakt, że można zapłacić za to, aby do niej wjechać, będzie można np. udać się do niej mówiąc, iż celem wjazdu do strefy jest pomoc innym osobom w niezbędnych sprawach życia codziennego.
Można to interpretować na wiele sposobów. Między innymi jako zakup danego towaru dla osoby starszej, potrzebującej. Żadnej jednostce nie będzie chciało się biegać po sądach, żeby udowodnić czy ktoś kłamał, czy nie. Tym bardziej że alibi łatwo znaleźć.
Społeczeństwo musi samo zrozumieć i zaakceptować powstające strefy. Jeżeli tak się nie stanie będą one przez długie lata pełniły rolę jedynie informacyjną. A tak będzie się działo, aż w końcu nie pojawi się na drogach wiecej samochodów elektrycznych i wejdą w życie mocniejsze obostrzenia.