Nagranie z miejskiego monitoringu pokazuje jak wyglądały ostatnie chwile motocyklisty i jego pasażera w szaleńczej jazdy po Łodzi. Kierowca jednośladu na skutek wypadku doznał ciężkich obrażeń, z kolei jego pięć lat młodszy kolega nie przeżył. Zdarzenie miało miejsce o poranku.
Prawidłowa jazda kierowcy zakończyła się przy ulicy Piotrowickiej. Mężczyzna nagle zjechał i wjechał pod prąd, omal nie doprowadzając do wypadku z furgonetką. Następnie przejechał kilkaset metrów po torowisku, wczęsniej niemal wjeżdżając w pieszych.
Mężczyźni zakończyli swoją szaleńczą jazdę uderzając w latarnię. Pasażer nie przeżył tego zdarzenia, z kolei kierowca po kilku godzinach opuścił szpital.
– 37-latek kierujący motocyklem opuścił szpital i został osadzony w izbie zatrzymań. W chwili wypadku był nietrzeźwy i kierował motocyklem bez uprawnień – powiedział Krzysztof Kopaniarzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Kierowca usłyszał zarzuty w związku z tym, że w trakcie wspólnej jazdy zginął jego pasażer. Inny zarzut dotyczy kierowania motocyklem w stanie nietrzeźwości – miał 2,5 promila. Sprawca zdarzenia najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie. Jak twierdzi prokuratura – przyznaje się do winy.