Formuła 1 odnotowała olbrzymi spadek dochodów w pierwszym kwartale tego roku. Wyniósł on tylko 39 milionów dolarów, a więc o 205 mln mniej, niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Odnotowano zatem aż 84-procentowy spadek.
Wpływ na taką sytuację ma niewątpliwie epidemia koronawirusa, która doprowadziła do odwołania w tym okresie dwóch wyścigów. Choć organizatorzy Grand Prix Australii i Bahrajnu wnieśli opłaty z wyprzedzeniem, grupa poinformowała, że nie rozpoznała tych płatności jako przychodu. Identycznie ma się sytuacja ze stacjami telewizyjnymi oraz znaczną ilością kontraktów ze sponsorami.
„Ponieważ nie odbyły się żadne z zaplanowanych na pierwszy kwartał 2020 roku wydarzeń, główny przychód F1 składał się wyłącznie z części umów sponsorskich, nie będących powiązanych bezpośrednio z aktywnościami wyścigowymi, a które to zostały zatwierdzone we wspomnianym wyżej okresie. Nie stwierdzono natomiast żadnych opłat promocyjnych ani transmisyjnych. Podobnie ma to miejsce w przypadku innych przychodów F1. Spadły one z powodu zerowych wpływów z Paddock Club oraz innych działań opartych na wydarzeniach i produkcji telewizyjnej. Obecnie przewidujemy również, że żaden z zaplanowanych na drugi kwartał wyścigów nie odbędzie się” – czytamy w oficjalnym komunikacie
Sytuacja na pewno nie poprawi się w drugim kwartale tego roku, gdzie także nie odbędzie się żaden wyścig. Formuła 1 może liczyć na odrodzenie dopiero w drugiej połowie roku, choć zapewne dochody i tak nie będą wyglądać tak jak w latach ubiegłych.