Grand Prix Wielkiej Brytanii planowo ma odbyć się w dniach 17-19 lipca, ale czy tak będzie dowiemy się do końca kwietnia. Dyrektor zarządzający torem Silverstone przyznaje, że jest gotowy, aby zgodzić się na nietypowe rozwiązania, aby ratować sezon F1.

Pomysł organizowania dwóch Grand Prix na jednym obiekcie nie jest nowy. Początkowo myślano nawet, aby po odwołaniu GP Australii dwa wyścigi odbyły się w Bahrajnie. Kto wie, czy na Silverstone nie odbędzie się nawet więcej niż jeden czy nawet dwa wyścigi.

W Wielkiej Brytanii jest aż siedem zespołów z dziesięciu jakie startuję w Formule 1. Z czego najdalej na obiekt ma McLaren, około 130 km. W dobicie cięcia kosztów, wielu ograniczeń, taki pomysł może okazać się nieunikniony. Tak samo jak szybka homologacja na jazdę w przeciwnym kierunku.

Dyrektor zarządzający toru Silverstone, Stuart Pringle: To nie jest taki chory pomysł. Nie mamy licencji na odwrotną konfigurację, ale w tych wyjątkowych czasach, jak podejrzewam, podejmuje się wyjątkowe decyzje. Nic nie zostało przekreślone. Musimy zobaczyć, co przyniosą następne cztery tygodnie. Jest to trudny czas dla Formuły 1. Ona nie patrzy tylko na to, co dzieje się w Wielkiej Brytanii. Patrzy na cały świat i możliwości podróży, by przygotować jakikolwiek przyszły kalendarz. Natomiast to nie jest takie szalone pytanie.

Z dnia na dzień powstaje coraz więcej niekonwencjonalnych pomysł. To które z nich znajdą odzwierciedlenie w rzeczywistości zależy od sytaucji, jaka będzie panować na święcie w związku z pandemią koronawirusa.