W środę DTM w końcu ogłosił kalendarz wyścigów na tegoroczny sezon, a dzień później okazuje się, że inauguracyjny wyścig na Norisring się nie odbędzie. Była jednak tak możliwość, bowiem przy dacie na 10-12 lipca była uwaga, że może zaistnieć taka sytuacja. Niestety zaistniała.
Miasto Norymberga nie wyraziła zgody na to, aby mogła odbyć się na Norisring pierwsza runda sezonu. Przed DTM teraz niezwykle trudna sytuacja, bowiem muszą szybko znaleźć alternatywę na tego typu sytuację. Choć można zakładać, że starania pod tym względem były i są czynione w trybie ciągłym.
– Ze względu na ochronę przed zakażeniami koronawirusem i zakaz organizacji dużych wydarzeń, nie możemy dać DTM zezwolenia na wyścig na Norisring zaplanowany na 10–12 lipca. Przepisy dotyczące zakazu imprez masowych organizują do 31 sierpnia. Jako zarządzający administracyjnie miastem, zdecydowaliśmy po przeprowadzeniu analizy, że nie możemy zatwierdzić wyścigu bez udziału kibiców, robiąc tym samym wyjątek dla obowiązującego prawa. Żałujemy sytuacji i czekamy na kolejną edycję wyścigu na Norisring w przyszłym roku – wyjaśnił Marcus König, burmistrz Norymbergi.
Robert Kubica w DTM
Tegoroczny sezon zgodnie z planem ma liczyć dziesięć rund, lecz wszystkie z nich odbędą się tylko w trzech krajach – Niemczech, Belgii i Holandii. Spowodowane jest to pandemią koronawirusa, przez którą omal tegoroczna rywalizacja nie doszłaby do skutku.
Robert Kubica będzie miał mocno napięty grafik i niestety jak się okazuje ominie kilka Grand Prix Formuły 1, gdzie mógłby odbyć jazdy bolidem w trakcie treningów. Kierowca Orlen Team ART niejednokrotnie podkreślał, że priorytetem ma być rywalizacja w DTM, aby mógł po prostu się ścigać. Ma to zaprocentować w niedalekiej przyszłości. Polak może w przyszłym sezonie zastąpić jednego z aktualnych kierowców Alfa Romeo Racing Orlen.