Ostatnie miesiące upływały pod dużym napływem informacji, że strefy czystego transportu zawładną Polskę. Kierowcy posiadający samochody napędzane przez diesel, benzynę i LPG, mieli mieć duże ograniczenia w kwestii wjazdu do tego typu miejsc. Dzisiaj już wiadomo, że rząd tak naprawdę nie chce ich wprowadzać.
Diesel będzie jeździł po całej polsce
Bardzo długo i bardzo solidnie pracowano nad tym, aby wprowadzić w Polsce strefy czystego transportu. Analizując jednak te prace wniosek płynie z nich jeden i niestety niezbyt korzystny dla nas i naszego środowiska. Można odnieść wrażenie, że myślano głównie o tym, jak tych stref tak naprawdę nie wprowadzać. Choć oczywiście na papierze musiały powstać ze względu na Unię Europejską.
Najpierw chciano wprowadzić je w największych miastach w Polsce, lecz szybko z tego pomysłu się wycofano. Miały one powstać od 2030 roku wszędzie tam, gdzie jest powyżej 100 tysięcy mieszkańców. Konsultacje społeczne sprawiły jednak, że to nie najlepsze rozwiązanie.
W najnowszej nowelizacji zdecydowano się na inne rozwiązanie. Strefy czystego transportu stworzą gminy o liczbie ludności powyżej 100 tysięcy mieszkańców. Ale tylko te w których przeprowadzona przez Głównego Inspektora Ochrony Środowiska ocena poziomów substancji w powietrzu wykaże taką potrzebę. Wtedy do roku ma powstać ”eko zakątek” na danej lokalizacji, jaką wskaże gmina.
Czysty tzn. brudny blef
Jak donosi IBRM Samar ”biorąc pod uwagę rok 2017, strefy takie należałoby utworzyć w siedmiu gminach, a na podstawie lat 2018-2019… tylko w czterech”. Wniosek zatem napływa sam poznając takie dane. Strefa czystego transportu realnie powstanie, ale w rzeczywistości nie będzie realna.
Ich liczba będzie kroplą w morzu potrzeb, a więc nie ma mowy o tym, żeby zmiany miały w jakikolwiek sposób wpłynąć na poprawę jakości powietrza. To nic innego jak po prostu wprowadzenie obowiązku narzuconego przez Unię Europejską. Tyle, że tylko w taki sposób, aby praktycznie nikomu nie zrobić tym krzywdy.
Diesel, benzyna i LPG będą mogły zatem praktycznie bez żadnych ograniczeń jeździć po kraju. Najgorzej jest oczywiście w przypadku starych pojazdów, które masowo zjeżdżają do Polski. To nic innego jak jeżdżące truciciele, z którym najwyraźniej rząd nie chce nic zrobić.
