Za kilka kilkadziesiąt lat większość Polaków zgodnie z założeniami ma jeździć samochodami na prąd. Nie nastąpi to zapewne bardzo szybko, bo do tego wagonu wsiądziemy zapewne jako ostatni. W końcu stanie się to jednak dla nas naturalną kolejnością rzeczy. Producenci po prostu nie będą już produkować tego typu samochodów. Jak na razie jednak ciężko sobie wyobrazić, że ktoś porzuci diesel, czy benzyniaka na rzecz akumulatora na prąd.
Kalkulacja diesel a prąd
Świat jest tak skonstruowany, że jedną z najważniejszych rzeczy na nim są pieniądze. A jeżeli chodzi o nasz kraj i nasze zarobki, tutaj nie ma mowy o większej zamożności. Decydując się na samochód musi być on tani w momencie zakupy, a także tani w eksploatacji.
Patrząc na samochody elektryczne, większość osób widzi w nich zdecydowanie więcej minusów niż plusów. Są droższe, mają ograniczony zasięg i długo się ładują, a przy tym jest ograniczona mocno ilość punków ładowania. To najbardziej doskwierające problemy, a nie przemawia fakt, że są ekologiczne.
Do tego dochodzi najważniejszy czynnik – ile kosztuje 1 kWh i jak wypada on na tle, gdy mielibyśmy zatankować diesel czy benzynę. Z tym akurat jest bardzo różnie, bo w niektórych przypadkach jest po prostu drożej. A to na pewno nikogo nie cieszy.
A więc jak to z tym jest
Najmniej korzystnie podróżowanie samochodem elektrycznym wypada, jeżeli ładujemy go w superszybkiej ładowarce. Takich w Polsce jest garstka, a cena na nich to np. 1 kWh za 1,80 zł. Niektóre elektryki, żeby przejechać 100 km potrzebują 18 kWh. Przeliczając to wychodzi, że za diesel trzeba by zapłacić około 6,50 zł za litr.
A cena za 1 kWh w niektórych miejscach przekracza nawet 2 złote. A takie ładowanie rzecz jasna zajmuje znacznie więcej czasu niż tankowanie paliwa na stacji. Dlatego też warto uświadamiać kierowców, że elektryki nie są tanie w utrzymaniu, a te które są… na starcie kosztują znacznie więcej. Coś za coś.