Coraz więcej znaków wskazuje na to, że ceny za diesel i benzynę wciąż nie dotarły do granic swoich możliwości. W kolejnych tygodniach za oba paliwa będziemy płacić więcej niż obecnie. Doskonale widać to po tym co dzieje się na światowych rynkach, gdzie cena za baryłkę ropy znów poszła w górę.
Ropa drożeje pociągając za sobą diesel i benzynę
Największą wskazówką są zawsze notowania giełdowe, a te nie były zbyt dobre. Notowania kontraktów terminowych na ropę WTI wzrosły o 1,8% do 59,70 USD za baryłkę, podczas gdy ropa Brent wzrosła o 1,6% do 63,14 USD. A skoro drożeją oznacza to, że na stacjach nie będzie paliw.
W najlepsze trwa zatem szaleństwo cenowe na stacjach paliw. Diesel i benzyna drożeje w mgnieniu oka od kilka miesięcy, co niestety przekłada się na nasze portfele. Nic więcej dziwnego, że większość osób zaczyna się śmiać z tego, że dystrybutory są lepsze na stacjach, bo szybciej nalewają paliwa za 200 złoty.
To niestety śmiech przez łzy, bowiem diesel i benzyna bardzo szybko zdrożały przez ostatnie pół roku. I jest to już kwota przeszło ponad złotówka na litrze! A wszystko wskazuje na to, że niebawem będziemy mówili już o kwocie 1,50 zł na litrze. Oczywiście względem początku listopada 2020 roku.
Tylko LPG się broni
Najwięcej powodów do zadowolenia mają kierowcy tankujący LPG. Tutaj podwyżka była względnie niewielka, a ostatni tydzień to już obniżka o około 5 groszy. Nic więcej dziwnego, że Polacy tak chętnie zaczynają szukać samochodow z instalacją na gaz.
Dziś już nikt nie ma wątpliwości, że jeżdżąc na gaz jeździmy dwukrotnie taniej. A za kilka miesięcy może okazać się nawet, że będzie jeszcze korzystniej. Pytanie tylko czy wówczas rząd nie zainteresuje się nałożeniem na autogaz dodatkowego podatku.