Daniel Ricciardo gdy tylko słyszy Grand Prix Monako, od razu ma swojej głowie burze wspomnień. Wspomnieć tych dobrych i tych najbardziej złych. Australijczyk w trakcie ulicznej rywalizacji w swojej karierze przeżył niezwykła huśtawkę nastrojów.
W 2016 roku Daniel Ricciardo stracił zwycięstwo przez błąd mechaników. Był tak wściekły, że nie chciał nawet po wyścigu wychodzić na podium i brać udziału w ceremonii. Wówczas jego kosztem na najwyższym stopniu podium stanął Lewis Hamilton.
Daniel Ricciardo: Nawet cztery lata później pamiętam ten dzień bardzo szczegółowo – tak jakby film był w mojej głowie. Widzę, jak jadę przez zakręt przed tunelem po TYM pit stopie i byłem bardzo zły. Nie chciałem później z nikim rozmawiać, na pewno nie chciałem współczucia… to była po prostu wściekłość. Pamiętam, jak stałem na podium z Lewisem; wygrał wyścig, który miałem pod kontrolą… Po prostu nie chciałem tam być.
Dwa lata później sytuacja mogła się powtórzyć tym jednak nie przez mechaników, a przez awarię MGU-K, co zredukowało całkowitą moc jednostki napędowej. Jako, że w Monako ciężko jest wyprzedzać, Australijczyk dowiózł zwycięstwo do końca.
Daniel Ricciardo: Nie będę kłamać – Monako 2016 prześladowało mnie przez dwa lata, a potem mimo braku błędu w 2018 roku myśl, że wygrana znów może mi się wymknąć… Monako 2018 to był po prostu inny poziom stresu z powodu tego, co wydarzyło się tam w 2016 roku. Głównym uczuciem była ulga, że tym razem nie odebrano mi tego zwycięstwa. Większą radość odczuwałem przez następne dni po niedzieli, kiedy to do mnie dotarło, ale w niedzielę wieczorem byłem po prostu wyczerpany.
W tym sezonie wspomnienia na pewno nie wrócą, bowiem Grand Prix Monako w ogóle nie jest brane pod uwagę w tworzeniu kalendarza.