Daniel Ricciardo jest w pełni przekonany, że początek tegorocznego sezonu będzie festiwalem błędów i niedokładności w wykonaniu wielu kierowców. Wszystko przez długą przerwę, która spowoduje, że organizmy znacząco to odczują. A tego nie da się oszukać i być na to przygotowanym.
Treningi, jazda w symulatorach czy na torach gokartowych, te i wiele innych form treningów nie są w stanie zapewnić odczuć, jakie towarzyszą jazdą bolidem F1. Większe prędkości sprawiają, że organizm znacząco to odczuwa i tak naprawdę potrzeba doświadczenia, aby nad tym móc zapanować.
Daniel Ricciardo: To będzie pewna forma chaosu, oby w kontrolowanym tego słowa znaczeniu. Będzie dużo zakwasów, różnych emocji, podniecenia, zapału. Wokół będą kierowcy, którzy są na tym samym poziomie adrenaliny oraz tacy, którzy nie są. Będzie więc kilka śmiałych manewrów wyprzedzania, oraz takich, które zostaną błędnie obliczone. Zobaczysz wszystkiego po trochu, jestem tego pewny. Gdyby to był mój pierwszy sezon w F1 i byłbym nieprzyzwyczajony, to moje ciało potrzebowałoby czasy, aby się dostosować. Podobnie jest podczas zimowych testów – pierwszy dzień zawsze był szokiem dla całego organizmu, ale z roku na rok było coraz lepiej. Debiutanci, czy ci mający za sobą jeden sezon, na pewno to bardziej odczują.
Kierowca Renault obecnie przebywa w swoim rodzinnym kraju, gdzie czeka na wznowienie sezonu Formuły 1. Te ma nastąpić już na początku lipca w Austrii. O ile pójdzie wszystko zgodnie z planem, kalendarz od tego dnia będzie niezwykle intensywny dla wszystkich zespołów.
Daniel Ricciardo: Mam sporo szczęścia. Australia nie została tak mocno dotknięta całą sytuacją i fajnie jest spędzać czas w domu oraz na farmie, mając wokół siebie mnóstwo miejsca, a nie siedząc zamkniętym w małym mieszkaniu. Nie spędziłem tu tyle czasu od mojego wyjazdu z Australii w 2007 roku, a mając tyle miejsca, mogę zorganizować sobie prawdziwy obóz treningowy – pracowałem przez osiem tygodni i widać całkiem niezłe efekty.