Samochód potencjalnie może być zasilany dwoma rodzajami gazu – LPG oraz CNG. Oczywiście każdy z nich jest inny i mając jedną instalację gazową, nie można tankować samochodu drugim rodzajem paliwa. Jest to zupełnie inny skład i różna konstrukcja instalacji. Co jest jednak lepsze i czy można zwiastować koniec słynnego Liquefied Petroleum Gas.
LPG a CNG
W Polsce najbardziej popularna jest mieszanka propanu z butanem w stanie ciekłym, na której jeździ miliony Polaków. Z kolei znacznie mniej popularny CNG to sprężony i magazynowany pod wysokim ciśnieniem metan, ten sam który większość Polaków ma w domowych kuchenkach. Co ciekawe, jest techniczna możliwość, aby z domowego przyłącza móc tankować samochód pod domem. Tyle, że wówczas trwa to kilka godzin i oficjalnie trzeba odprowadzać od tego akcyzę.
Oba paliwa są dostępne na stacjach, lecz o ile LPG można znaleźć praktycznie na każdej, to w przypadku CNG jest duży problem. Jeszcze kilka lat temu było ich nieco ponad dwadzieścia. W życie weszły jednak przepisy zobowiązujące do tego, aby w ramach ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych było ich więcej. To niewątpliwie pewien ratunek dla tych, co interesują się tym paliwem. Nie powinni mieć oni problemu z tym, aby znaleźć punkt w swojej okolicy.
Samo spalanie CNG sprzyja środowisku, gdyż nie powstają związku rakotwórcze, a emisja dwutlenku węgla jest mniejsza niż w przypadku benzyny czy diesla. Zdecydowanie tańsze jw użytkowaniu jest jednak LPG i to one nieprzypadkowo cieszy się większą popularnością wśród kierowców. Obecnie m3 CNG kosztuje około 3,70 zł.
Co lepsze dla auta i silnika?
W przypadku CNG kierowca nie powinien odczuwać różnicy w jeździe, biorąc pod uwagę benzynę czy nawet LPG. O samą instalację gazową nie trzeba dbać znacznie więcej niż o konkurencyjną, choć wielu gazowników twierdzi, że lepiej częściej do niej zaglądać.
Niektórzy producenci wypuszczają nawet na rynek samochody z przygotowaną instalacją pod CNG. W Polsce nie cieszy się to dużą popularnością. Ciężko znaleźć takie auta nawet na rynku wtórnym, gdyż mało kto jest nimi zainteresowany.