Policja oraz służby specjalne od ponad miesiąca muszą korzystać z cywilnych stacji diagnostycznych, bo urzędnicy nie przygotowali przepisów pozwalających robić przeglądy w stacjach resortowych.
Jako, że nieoznakowane pojazdy zgodnie z przepisami nie figurują w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, narażone są na dekonspirację. Oznakowane samochody policji oraz służb specjalnych mają rejestracje zaczynające się od liter HP, a dowody rejestracyjne tych aut policja drukuje sama. Z kolei przypadku nieoznakowanych samochodów operacyjnych dowody rejestracyjne zamawiane są w Państwowej Wytworni Papierów Wartościowych.
Wedle przepisów dane tych pojazdów nie są wpisywane do CEPIK, gdyż poruszają się nimi osoby zajmujące się rozpracowywaniem grup przestępczych, a także agenci infiltrujący środowiska przestępcze czy też oficerowie Biura Spraw Wewnętrznych. Z racji tego auta te na przeglądy rejestracyjne powinny jeździć do resortowych, a nie cywilnych stacji diagnostycznych.
Co jest powodem?
W ubiegłym roku weszły w życie przepisy ustawy o Służbie Ochrony Państwa (zastąpiło ono Biuro Ochrony Rządu), a w rozporządzeniu nikt nie przygotował zapisu w sprawie badań technicznych „pojazdów użytkowanych w sposób szczególny”. Z tego powodu od lutego policyjni diagności otrzymali informację, że do odwołania nie wolno im dokonywać przeglądów rejestracyjnych wozów policji i służb specjalnych. Zakaz dotyczy całego kraju.
Komendanci miejscy i powiatowi otrzymali polecenie, że kiedy w jakimś aucie kończy się termin dopuszczenia do ruchu, mają wysyłać je do cywilnych stacji diagnostycznych. Dla przykładu w samym województwie śląskim jest ich prawie tysiąc. Wysłanie takich pojazdów do cywilnej stacji diagnostycznej oznacza konieczność zapłaty 148 zł (gdzie mogło to być za darmo) oraz ich dekonspirację, gdyż cywilny diagnosta musi wpisać taki pojazd do CEPIK.