Kanadyjskie przedstawicielstwo Lamborghini w Montrealu zostało postawione w stan oskarżenia przez ich klientów. Właściciele Huracana Spyder zmagają się z zagadkowym defektem malowania supersamochodu.
Ta pokręcona historia sięga lipca 2017 r., gdy niejaki Calogero Caruso zakupił dla swojego syna Lamborghini Huracana Spyder. Tata zastawił hipotekę za marzenie swojego potomka, ale szybko okazało się, że był istny koszmar.
Krótko po odbiorze auta biały lakier zaczął żółknąć. Ojciec i syn wrócili do dealera, który spławił ich gadką o tym, że biały samochód może wyglądać nieco żółtawo w naturalnym świetle. Jednak mimo trzymania go w garażu, pojazd stawał się coraz bardziej pożółkły.
Sprzedawca zaproponował pechowym nabywcom ponowne lakierowanie, ale właściciele odmówili, ponieważ dodatkowa warstwa farby spowodowałaby utratę wartości pojazdu. Panowie Caruso domagali się jednak zwrotu pieniędzy. Na to zgody nie było, ale i tak w sierpniu 2018 r. zostawili auto u dealera.
Od tamtego czasu wywiązywali się z płacenia wszystkich stałych kosztów, np. ubezpieczenia. Teraz z pomocą prawnika złożyli pozew o zwrot pieniędzy. Nie jest to mała kwota, bowiem aż 276,5 tys. dolarów (ok. 1,07 mln zł). Dodatkowo żądają 37,7 tys. dolarów (ok. 145 tys. zł) z tytułu odszkodowania „za stres i niedogodności”.
Wszystko wskazuje na to, że dealer jest skazany na porażkę. Żółknięcie białego samochodu to ewidentny błąd w sztuce lakierniczej. Zastanawia jedynie, skąd się wziął? Tego typu przypadki pojawiają się z reguły przy naprawach z użyciem szpachli i nieodpowiednich utwardzaczy. Do tego typu wpadek nie ma prawa dojść w przypadku teoretycznie nowych, luksusowych supersamochodów.