Najwyższa Izba Kontroli na specjalnie zwołanej konferencji „Aglomeracje miejskie – wpływ transportu drogowego na jakość powietrza” poinformowała, że za zdecydowaną większość zanieczyszczeń odpowiadają samochody.
Prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski jasno stwierdził, że smog w aglomeracjach miejskich należy do jednych z największych problemów XXI wieku. I choć w skali całego kraju transport samochody odpowiedzialny jest jedynie za 10 procent zanieczyszczeń trafiających do atmosfery, to w największych miastach jego wpływ na jakość powietrza jest olbrzymi – sięga nawet 65 proc.
Co jest powodem?
Według danych Emmision Analytics, aż 97 proc. silników wysokoprężnych emituje więcej rakotwórczych tlenków azotu niż wynoszą normy. Z kolei polski system dopuszczania samochodów do ruchu jest bardzo nieszczelny. Kary za wycinanie z pojazdów elementów służących ochronie środowiska, w tym m. in. filtrów cząstek stałych, w ogóle nie są egzekwowane. Ba, zrezygnowano z planów surowszego karania. Mandat w wysokości 500 zł nie odstrasza, a taką usługę oferuje wiele warsztatów. Informacje jak taki filtr usunąć możemy łatwo znaleźć w internecie . Do tego dochodzi stan techniczny naszych aut, który z roku na rok jest coraz gorszy.
Jak zaradzić?
Tylko 7 proc. zanieczyszczeń komunikacyjnych pochodzi z rur wydechowych pojazdów. Pozostała część to drobinki opon oraz klocków hamulcowych, a ogromna większość to po prostu pył z jezdni wzbijany przez jadące samochody. NIK jasno zaleca częstsze i dokładniejsze mycie ulic. Jak to wygląda w rzeczywistości, wszyscy doskonale wiemy. Sami mieszkańcy miast wcale nie są do tego chętni, chociaż taka praktyka obecna jest w wielu europejskich miastach. Już w Krakowie powstał pilotażowy program mycia ulic, który zakończył się fiaskiem, bowiem mieszkańcom nie chciało się… przeparkować swoich aut.