Czesi są wstrząśnięci niedzielnym wypadkiem, w którym uczestniczyła grupa młodych skoczków narciarskich z tego kraju. Ich bus zderzył się z osobową Skodą Superb w wyniku czego zmarła jedna osoba.
Młodzieżowcy wracali z juniorskich mistrzostw Czech w Harrachowie. Za kierownicą zasiadł pijany trener, którego personaliów nieujawniono. Wiadomo jedynie, że pochodzi z Novego Mesta i szkolił byłego mistrza świata juniorów.
Mężczyzna mając pół promila alkoholu w organizmie zdołał ujechać tylko 28 kilometrów. W okolicy miasta Jilemnice zjechał na przeciwległy pas i zderzył się ze Skodą. Superbem podróżowała 3-osobowa rodzina z dwumiesięcznym dzieckiem.
Prowadząca kombi matka niemowlęcia zginęła na miejscu. Jej mąż oraz dziecko zostali przetransportowani helikopterem do szpitala w Hrdacu. Niezagrażające życiu obrażenia odniósł sprawca oraz czterech młodych skoczków, którzy siedzieli w busie.
Opinia publiczna jest zbulwersowana pijacką jazdą szkoleniowca pracującego z młodzieżą. Nieodpowiedzialny trener za spowodowanie śmiertelnego wypadku pod wpływem alkoholu może zostać skazany na 6 lat więzienia.